>>>POSTAW KAWĘ<<< O szaleństwach zakochania Wysokogórską osadą Schreiberhau w śląskich Górach Olbrzymich, opiekowała się pewna przedsiębiorcza i rzutka boginka, bystrooka Lapis. Była duchem górskiego potoku, wypływającego ze szczelin masywu, mknącego bystro przez usiane głazami skalne koryto i przepływającego także przez tę odizolowaną osadę – w której ludzie zwali ten potok po prostu Kamienna. Duszka ta, prócz satysfakcji z przydzielenia do swej uroczej placówki, darzyła równie szczerym i nieco szalonym uczuciem Ducha Gór – osobnika różnie nazywanego i przybierającego w razie konieczności różnorakie oblicza. Spoczywał na nim trudny obowiązek zarządzania nie tylko samym pasmem Riesengebirge , ale i całym rozległym łukiem Sudetów – którym zawiadywał za pomocą rozbudowanej i rozległej korporacji duchów, demonów i innych astralnych stworów. Boginkę o wielkim sercu, ale i wielkich ambicjach pociągały w Rübezahlu przede wszystkim jego męskie cechy, których wielu się b
>>>POSTAW KAWĘ<<< Niewielu jest takich, których nie zachwyci – lub przynajmniej nie zaintryguje – srebrna nić pędząca po łące, wraz z ośmionogim aeronautą na pokładzie. Jest ona przecież żywym dowodem na to, że zwierzęta też posiadają swoją technologię (pająk bez skrzydeł czasem też lata). Przełom września i października to w naszych stronach złoty czas. Zjawiskowe, niskie światło – szalenie ciepłe, miodowe i otulające ten nieco już podmarzający świat. Długie, chłodne i lekko przymglone cienie – jako kontrastowe tło, uwypuklające oszałamiający spektakl kolorów. Drzewa, krzewy, trawy i reszta flory wyłamuje się teraz masowo spod zbiorowej uniformizacji zieleni – niemal prześcigając się w kreowaniu najodważniejszych barwnych zestawień. Sygnałowa żółć klonów, brzóz i lip, ciepły brąz kasztanowców i olsz, patynowane złoto dębów, purpurowa czerwień buków, podpalany szkarłat berberysów, głęboki fiolet wrzosów – natura wyraźnie już idzie w paletę barw ciepłych, jak wygod