Przejdź do głównej zawartości

FELIETON / Licząc

 

Podaj cegłę (1950) / Aleksander Kobzdej / Muzeum Narodowe we Wrocławiu

W geście solidarności z przyjaciółmi postanowiłem coś policzyć (padło na cegły do budowy muru oporowego na działce). Liczenie w ostatnich dwóch tygodniach, cieszy się wielką i niesłabnącą popularnością. Cała sfera publiczna oraz społeczeństwo z zapałem liczy i oblicza – i nikt nie może się najwyraźniej doliczyć tego, co wyliczył nasz naczelny matematyk, rezydent pałacu i twórca nowego prądu w matematyce – tzw. ‘dudowania’ (wg. memów).

Matematyka to wspaniała dziedzina i każdy może wybrać ten jej dział, który najbardziej mu odpowiada oraz z powodzeniem stosować go w życiu – jeśli tylko uszanuje jej reguły i elementarne prawidła. Piękno matematyki polega więc na jej jednoczesnym praktycznym i abstrakcyjnym wymiarze. W moim przypadku, królową matematyki okazuje się być geometria (nie mylić z geotermią, która też nieźle grzeje) – ponieważ jestem prywatnego zdania, że większość obliczeń, których w życiu akurat potrzebuję dokonać – można lepiej lub gorzej rozrysować (czyli nie są to obliczenia zbyt złożone). W związku z tym cudownym umysłowym fundamentem, pozyskałem od sąsiada porozbiórkowe cegły, które po wydobyciu z czeluści okolicznej piwnicy, zwiozłem na górkę i ułożyłem na palecie w zgrabny sześcian. Tym błyskotliwym posunięciem mogę łatwo obliczyć ile metrów bieżących muru oporowego posiadam (nawet nie trzeba liczyć, bo to po prostu widać).

Mur oporowy też jest ostatnio szalenie popularny, wznosi go obecny (nie)rząd, za pomocą matematycznych zdolności wspomnianego naczelnika kraju – który sztukę obliczeń wynosi na inny poziom abstrakcji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że cegły do tej konstrukcji też są z drugiej ręki – bo doprawdy ciężko stwierdzić z jak głębokiej piwnicy wydobyto indywiduum pokroju tego pana, omyłkowo tylko traktowanego przez innych jak człowieka. Cegła, to chyba rzeczywiście max co może z niego być (‘czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec’).

Z wielkim oporem akceptuję używanie inwektyw w sferze publicznej, bo klasę człowieka powinno się mierzyć (także) powściągliwością. Są jednak takie momenty, gdy nie można dłużej udawać, że pada deszcz, gdy plują nam w twarz. Milczałem więc, gdy ten osobnik z pałacu nazywał niektórych ludzi ‘nieludźmi a ideologią’, zniosłem w milczeniu, gdy ostatnio określił kinomanów ‘świniami’ – i pewnie zniósłbym wszystkie inne debilne wyzwiska, bo to mówi tylko cegła dziurawka (czyli taka częściowo pusta w środku). Jednak kiedy ktoś obraża matematykę – tego zdzierżyć już nie mogę, bo to jest zakrzywianie rzeczywistości, którego nie będzie w stanie wytłumaczyć nawet prof. Andrzej Dragan (spec od mechaniki kwantowej). Ludzie, którzy fałszują matematykę sami skazują się na potępienie, następnie skasowanie z przestrzeni publicznej oraz finalnie na zapomnienie (to równanie też mogę rozrysować). To są po prostu ludzie umysłowo niesamodzielni, zwykłe cegły w czyichś rękach.

JESTEM NIEZALEŻNYM TWÓRCĄ, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM:

>>>ZOSTAŃ PATRONEM<<<

Z piwnicy więc cegły trafiły na rubież działki, jest ich jednak zbyt mało by utworzyć samodzielną barierę. Pomysł jest więc następujący: cegły wsadzam w metalowe kosze (takie trochę klatki), które są ustawione w rzędzie i tworzą linię muru. Do każdego kosza idzie tylko minimalna ilość cegieł (na spód i dwie fasady) a  brakujące w każdym koszu wypełnienie uzupełniam ziemią (moje konstrukcje są chyba tak proste, jak moje obliczenia). Całość obsypię z jednej strony warstwą gleby (działka na stoku) i lekko z wierzchu też. Czyli można powiedzieć, że cegły w tym przypadku, w pewien sposób wracają z powrotem pod ziemię – tylko tym razem jakby głębiej, nieodwołalnie i w sposób, który sprawi, że już nie uda się ich stamtąd wydobyć.

Tam właśnie trafiają nieudolni obliczeniowcy. Do ciasnej klatki uwagi wyłącznie osób umysłowo niesamodzielnych, z ciasnym towarzystwem podobnych im ludzi-cegieł i pod ciepły humus zapomnienia całej reszty. Dostają miejsce na samym spodzie naszego wspólnego ogrodu (właściwie to na samej jego krawędzi, gdzie będą kruszeć i murszeć – ale nawet to nie sprawi, że z tej klatki wyjdą). Będą mieć tam dużo czasu na swoje wybitne obliczenia, może się nawet doliczą przyczyn tego, że z samej góry – z komina – trafiły na sam dół, na jakieś zapyziałe obrzeże (a my będziemy tymczasem tańczyć na górze).

Mówią, że jeśli umiesz liczyć – licz na siebie. Że trzeba umieć liczyć – co można rozpoznać po tym, czy umiesz się w porę doliczyć (i czy się przypadkiem nie przeliczysz). Matematyka to jest jednak trudna sprawa i nie jeden gigant już na tym polu poległ (np. duch Gór Olbrzymich vel ‘Liczyrzepa’, który nie doliczył się rzep na czas i żony przez to nie zdobył). Warto pamiętać, że czas to też matematyka – i to nawet taka z nutką geometrii (wskazówek i tarczy zegara). A matematyki, jak wiadomo nie od dziś, nie da się zafałszować – choć można oczywiście próbować (tak mniej więcej do czasu ukończenia przedszkola). Tak więc bez obaw, przyjaciele i ludzie dobrej woli – polityczne przedszkole już się kończy, niebawem mam nadzieję zobaczymy wielką wywózkę cegieł porozbiórkowych (z piwnic, gdzie się poukrywały, na otwartą łąkę, gdzie nie jest już tak wygodnie). Są tacy, którzy czekają na te cegły i mają już dla nich nowe zastosowania. A jako że jest ostatnio deficyt ludzi myślących, to cegła po cegle i dojdziemy aż do komina – bo kto to widział, żeby w XXI-ym wieku, komin w naszym wspólnym domu był wciąż z XIX-go?

Komentarze

  1. Z powrotem do rzeczy samych, mawiał Husserl i tego nam teraz trzeba. Był już HiT, był globus polski, był miecz dla Rydzyka. Obecnie mierzymy się z obaleniem zasady niesprzeczności w wydaniu Maliniaka. Z pewnością to nie ostatni popis jego geniuszu. Brońmy się! Trzeźwym spojrzeniem, wnikliwością, trafną metaforą. To jedyny sposób by dać odpór napierającemu zewsząd bezwładowi. Dobry tekst, jak zwykle staranny. Odrobina żywej reakcji w tym świecie pełnym martwych odruchów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JS
      Dziękuję za wypowiedź. Text był w oryginale ostrzejszy, jednak wygrała powściągliwość. Żaden text nie zastąpi jednak trybunału stanu, bo tak się te manipulacje powinny zakończyć. Mam poważne obawy, że Adrian ma potencjał, żeby stać się częstszym obiektem felietonów (co mnie poniekąd niepokoi, bo to nie powinien być blog publicystyczny). W każdym razie polecam komentarz do Róż Orwella na blogu, który niestety obliguje mnie nieco do tego typu wystąpień (choć już bardziej w uniwersalnym, a mniej w personalnym zakresie).

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2024

Fot. Bernard Hermant / unsplash.com JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<<  Roczny spis treści - texty uporządkowane wg. cykli (od najliczniejszych). "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego (recenzja filmu animowanego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Civil War" Alexa Garlanda (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Perfect Days" Wima Wendersa (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii" Krzysztofa Vargi (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Wynajdując powody, czyli eugeniusz ze mnie" (o wszystkim i o niczym) kliknij, żeby poczytać "A powinienem przecież być nad wodą" (o wodzie i lądzie) kli...

PUNKT PO PUNKCIE I W PODPUNKTACH / Pozdrowienia z otchłani

>>>POSTAW KAWĘ<<<   Punkt po punkcie i w podpunktach, czyli wzorowany* dziennik wewnętrzno-zewnętrzny, publikowany na bieżąco oraz z dala od społecznościówek * [NA PUNKTY] / Wojciech Albiński   2024 07 16. Dziś po dwutygodniowym okienku znowu wyszły "Punkty" Wojtka Albińskiego. Zdecydowałem, że będę wspominał o oryginale i protoplaście moich 'Punktów' - w każdym 1-ym punkcie kolejnych punktów. Tak zdrapałem zdrapkę, że zdrapał się też kod konkursowy, który miał zmienić moje życie. Znaczy się nie zostanę surferem. Nowa biedra w polu na wykończeniu, jeszcze dorobią parking. Póki co brodzili w błocie - jak w 1670. Mnie uczyli, że budowę zaczyna się od parkingu (bo bagno jest dla świń). Lata 30-e w życiu człowieka to czas, w którym najlepszym kolegą najczęściej jest własny staruszek. 17. Chyba powinienem być dumny, że "Elegia dla bidoków" to jedna z nielicznych książek, której nie byłem w stanie przeczytać do końca. Ani nawet do połowy - bo ...

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2023

Fot. Nirzar Pangakar / unsplash.com Na koniec każdego roku warto ogarnąć texty na blogu - w związku z czym zamieszczam roczny spis treści. Texty uporządkowane są według cykli - od najliczniej reprezentowanych po te najkrótsze. Wewnątrz każdego cyklu texty uszeregowano wg. publikacji - od najnowszych (u góry) do najstarszych (na dole kolumny). Każdy text ma jednozdaniowe info nawigacyjne (w nawiasie pod tytułem) i odpowiedni link (odsyłacz do konkretnego artykułu). Mam nadzieję, że ten mały ordnung ułatwi poruszanie się po blogu i pomoże łatwo znaleźć pożądane lub poszukiwane texty . JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<< ○ Podsumowując (o rozterkach felietonisty + garść uwag o tym rzemiośle) kliknij żeby podsumować   ○ Punktując (o zmaganiach z instytucjami/redakcjami + kwestia kultury osobistej) kliknij żeby punktować ○ Gratulując   (trochę o festiwalu literackim i kulturze polsk...