Przejdź do głównej zawartości

FELIETON / Odśnieżając

>>>POSTAW KAWĘ<<<

W geście solidarności z mieszkańcami Zdroju postanowiłem trochę poodśnieżać. Wiem, że może brzmieć to dziwnie – że w dobie fikołów klimatu trzeba odśnieżać w listopadzie – ale spieszę z doniesieniami, że u nas w Sudetach sypnęło. Niczego sobie sypnęło – zaczęło w łykend i wczoraj dosypywało równiutko przez cały dzień. Efekt: ćwierć metra pokrywy śnieżnej. W ruch idą czapki, szaliki, rękawiczki, łopaty, miotły, skrobaczki (i tylko piaskarek wciąż nie widać, zaskoczeni…). U nas w Zdroju na luzie i na spokoju – wszyscy wiedzieli co się kroi i nie dali się zaskoczyć. Na zdjęciu z nagłówka nie widać traktorka do odśnieżania chodników, ale on sobie powolutku po miasteczku szura – a za nim ciągnie niezawodna ekipa komunalna, która piaskuje i sypie solą (pozdrawiam zwłaszcza Ciu-cia, ancymonie).

Zdrój to jest jednak klasa miejsce – bogowie Olimpu dzięki Wam za Zdrój, krynicę radości mojej osobistej. To nie są tylko jakieś czcze przechwałki, czy przejaw niezdrowego fanbojstwa – Zdrój bowiem, proszę szacownych czytelników, znalazł się na 34-ym miejscu w rankingu PAP dobrych miejsc do życia w Polsce. I to jest nie lada wyczyn – biorąc pod uwagę, że nasza gmina malutka, ledwie koło 6000 dusz (ale małe jest piękne). Wyczyn ten jest o tyle pierwszorzędny, że w rankingu próżno szukać innych miejscowości z naszej najbliższej okolicy (nie że deklasujemy sąsiednią konkurencję, ale jednak ją deklasujemy). Jeśli idzie natomiast o (Z)Dolny Śląsk, to do potęgi wrocławskiej stolicy sporo nam wprawdzie brakuje (Wrocław: 4 miejsce w rankingu) – no ale po jakich pieniądzach tam to osiągnęli, to chyba nie trzeba wspominać (pierdyliardy złotych polskich!).

O pieniądzach jednak trochę wspomnę – bo, jak już w jednym z felietonów zapowiadałem, jestem po pierwszej w życiu sesji rady miejskiej Zdroju (na razie jako petent i widz w jednej osobie). Wieści z sali obrad na temat skarbu gminy są trudno powiedzieć jakie – dobra wiadomość to że kasa jest, gorsza – ile kasy brakuje. Deficyt gminy liczy aktualnie jakieś niecałe 10 grubych baniek – co jest o tyle dla mnie dziwne, że choć w skali kraju (i szerzej) to pewnie niewiele – to ja naiwny myślałem, że miasteczka uzdrowiskowe są z reguły na plusie (najlepiej właśnie parę grubych baniek na plusie). No bo uzdrowiska to jest jednak jakaś elita, nie oszukujmy się – uzdrowisko to nobilitacja, blichtr i prestiż. A to oznacza równolegle przecież wpływy większe i zyski większe (lub przynajmniej powinno tak oznaczać?). Jak się jednak okazuje niekoniecznie tak to właśnie wygląda – choć przyznam szczerze, że nie sprawdzałem jeszcze kondycji innych uzdrowisk (a trochę ich w Sudetach jest). W każdym razie, nasze miasteczko w trybie zimowym działa jak trzeba – tzn. odśnieżamy i nie marudzimy, że czegoś tam brakuje (choć pewnie czegoś brakuje – ale z tym to do radnych, sam też czekam na rozpatrzenie mojego wniosku o nocne patrole policji).

JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM:

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Sypnęło więc u nas śniegulcem – i choć ma on niedługo zniknąć, to cieszą się ludziska w gminie i korzystają. Psy ryją w śniegu, ganiają i kopią zawzięcie po skwerach. W parku zdrojowym w łykend istne ‘bachoralia’ trwały – hulali na sankach i toczyli gromadnie bitwy na śnieżki. Teraz to pewnie nawet polepią ze starymi bałwany (czyli sportretują nowych ministrów tymczasowych). Może nawet do mikołajków biały puch się utrzyma – byłoby chyba jakoś normalnie wreszcie, choć tutaj w Zdroju naszym wspaniałym.

Z odśnieżania mojego wyszły bowiem nici, jako że feralnie kontuzjowałem kulasa w sparingu z brązowym medalistą seniorów w karate (pozdrawiam Senseia, twarda z niego sztuka). Z chodzeniem na razie u mnie kiepawo (felieton piszę dla Was na SORze, czekając na prześwietlenie szkity) nie wspominając już o lataniu z szuflą po podwórku. Na szczęście partnerkę mam nie w kij dmuchał, bo poszła rano do warsztatu auto odzyskać – i choć ma może metr pięćdziesiąt w kapeluszu a bus wysoki – to rach-ciach i wozidło odśnieżyła, odlodziła, odsopolowała i przywiozła mi pod drzwi (więc już nie muszę tłuc się ‘wielką szybą’). Chwała ludziom dobrej woli – którzy Waszego daremnego felietonistę otaczają – bo inaczej zginąłby, oj zginąłby marnie.

Podziękowania także dla innego mieszkańca Wzgórza Gedymina (szczyt w Zdroj, zbocze u sąsiedów), który dopomógł nam również bardzo ważną sprawę w sąsiedniej gminie załatwić – tzn. ocalić historyczną aleję lipową o którą walczymy z zaprzyjaźnioną fundację, walczymy na marginesie całkiem jak lwy (tzn. ja raczej jak tygrys, bo jestem w chińskim kalendarzu spod tego właśnie znaku). Dziś również – podobno w Andrzejki – dowiedziałem się, że wg. horoskopu celtyckiego (tam mnie jeszcze nie było), jestem także drzewem typu wiąz (górski). Choć nie wiem, co to właściwie oznacza (całkiem jak z tym pomarańczowym kocurem), cieszę się jak nie wiem co – bo bardzo przecież lubię wiązy i graby (zwane także ‘władcami cienia’ – bo rosną cichutko pod okapem dużych drzew, a potem szast-prast i opanowują dokumentnie przedostatnie piętro lasu). Ledwie połowa tygodnia – a tyle się człowiek o świecie i o sobie dowiedział.

Do piątku jeszcze pół tygodnia, ale bez obaw – damy sobie i z tym, przecież wszyscy radę (jak zwykle zresztą dajemy). Przesyłam więc czytającym, prosto ze Zdroju trochę świeżego śniegu – doskonale orzeźwiający jest to produkt. Kto za intensywniejszym orzeźwieniem tęskni – niech przybywa do nas do Zdroju na Sylwestra, może śnieg jeszcze będzie (a jak nie będzie – to zawsze mamy jeszcze wody mineralne i inne trunki). A jeśli do tego czasu puch stopnieje – no to cóż zrobić – też dobrze, bo razem z nim stopnieje również rząd obecnych bałwanków dwutygodniowych. A potem, kto wie, doczekamy się może nawet jakiejś kulturalnej odwilży.

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2024

Fot. Bernard Hermant / unsplash.com JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<<  Roczny spis treści - texty uporządkowane wg. cykli (od najliczniejszych). "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego (recenzja filmu animowanego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Civil War" Alexa Garlanda (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Perfect Days" Wima Wendersa (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii" Krzysztofa Vargi (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Wynajdując powody, czyli eugeniusz ze mnie" (o wszystkim i o niczym) kliknij, żeby poczytać "A powinienem przecież być nad wodą" (o wodzie i lądzie) kli...

WRAPPED 2024 / Odpływając w siną dal

Fot. Shane Rounce / unsplash.com >>>POSTAW KAWĘ<<< Końcówka roku, czas podsumowań - tutaj w formie antyrankingu, czyli bez zachowania żadnych kolejności i hierarchii. Pomijam jednak (w odróżnieniu od roku ubiegłego), zestawienie różnych nagród literackich i okołoliterackich - przechodząc bezpośrednio do moich własnych typów (z krótkimi komentarzami). Literatura, prasa, film, serial, show, muzyka, wystawa, podcast i videocast - kto ciekawy kulturalnych ciekawostek z marginesu, niech sprawdza. LITERATURA Polityczna: Brutalizm / Achille Mbembe. Pokój czy wojna? Rosja i Zachód - zbliżenie / Michaił Szyszkin. Apokalipsa tu teraz / Rene Girard. Stulecie nomadów / Gaia Vince. Mbembe zdeklasował, wysupłując niewygodną prawdę o późnym kapitalizmie, zbudowanym na wyzysku i przemocy oraz napędzanym religijnie wręcz wyznawanym technofeudalizmem. Rene wskazuje pierwotne i stale aktualne mechanizmy religijnej ofiary oraz społecznej automitologizacji - a Gaia odsłania absurd na...

SUDECKA LEGENDA / O powstaniu Młynu Łukasza w Szklarskiej Porębie

>>>POSTAW KAWĘ<<<   O szaleństwach zakochania Wysokogórską osadą Schreiberhau w śląskich Górach Olbrzymich, opiekowała się pewna przedsiębiorcza i rzutka boginka, bystrooka Lapis. Była duchem górskiego potoku, wypływającego ze szczelin masywu, mknącego bystro przez usiane głazami skalne koryto i przepływającego także przez tę odizolowaną osadę – w której ludzie zwali ten potok po prostu Kamienna. Duszka ta, prócz satysfakcji z przydzielenia do swej uroczej placówki, darzyła równie szczerym i nieco szalonym uczuciem Ducha Gór – osobnika różnie nazywanego i przybierającego w razie konieczności różnorakie oblicza. Spoczywał na nim trudny obowiązek zarządzania nie tylko samym pasmem Riesengebirge , ale i całym rozległym łukiem Sudetów – którym zawiadywał za pomocą rozbudowanej i rozległej korporacji duchów, demonów i innych astralnych stworów. Boginkę o wielkim sercu, ale i wielkich ambicjach pociągały w Rübezahlu przede wszystkim jego męskie cechy, których wielu s...