Przejdź do głównej zawartości

NA MARGINESIE / "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy


Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu / Marcin Wicha 
Wydawnictwo Karakter, Kraków 2024 / fot. materiały prasowe
 

 

To już druga z kolei - po "Nic drobniej nie będzie" - książka Marcina Wichy, będąca zbiorem  textów w przewadze opublikowanych już wcześniej. Właściwe wypada użyć określenia 'kompilacja' - bo oprócz textów rozsianych po licznych periodykach, trafiły do niej także wykłady wygłoszone na różnych uczelniach (to właśnie te kwiatki dotąd niepublikowane). Więc nawet jeśli niektórzy czytelnicy znają już część jej zawartości, po książkę nadal warto sięgnąć - choćby w celu sprawdzenia czy trafiło się na wszystkie te texty. (Istnieje przypuszczenie, że przynajmniej niektóre z nich nieco różnią się od oryginałów - co jest pewnie zasługą redaktorek Karakteru). "Kawałki", podobnie jak wspomniana wcześniej kolekcja felietonów, także są zbiorem koherentnym i spójnym; natomiast jego leitmotivem jest szeroko rozumiane projektowanie - od graficznego, przez użytkowe aż po architektoniczne i urbanistyczne. Jeśli więc ma się coś wspólnego z wymienionymi dziedzinami - lub też interesuje projektowaniem jako takim - to raczej wypada "Gościnne występy" przeczytać.
 
Literatura niebranżowa
 
Stale obecny wątek projektowania, wcale nie przysłania jednak czysto literackiej wartości książki - która w równym stopniu jest też interesującym obrazem pewnych czasów i pewnej indywidualnej wrażliwości. Bo nie jest to stricte książka dla profesjonalistów, czy jakiś rodzaj 'pisania branżowego' - wręcz przeciwnie, wprawdzie projektowanie to jej kręgosłup, ale tutaj jest ono traktowane raczej jako narzędzie do przyglądania się rzeczywistości. Pisarski kunszt Marcina Wichy prawdopodobnie doceni również wiele osób, które szukają po prostu dobrej i intrygującej literatury - książki o ciekawej treści i napisanej z pomysłem. Czytanie jej będzie więc okazją do przyjrzenia się światu oglądanemu oczyma projektanta i pisarza jednocześnie (przypadek rzadki o tyle, że u M. W. obie te role funkcjonują na równych prawach).

Niewątpliwie projektant Marcin Wicha ma mandat do wypowiedzi w podejmowanym temacie - a jako równie doświadczony już pisarz, potrafi go też w pełni wykorzystać. W ciekawy oraz życiowy sposób przybliża sporo zagadnień z projektowej 'kuchni' - przy czym ani nie teoretyzuje, ani nie 'mentorzy'. Bez względu na to, czy opisuje:
  • obiekt lub budynek (szkołę, wybieg dla niedźwiedzi, kładkę dla zwierzyny),
  • zespół urbanistyczny (ulicę, ogród zoologiczny, obwodnicę),
  • obiekt/przedmiot (studzienkę kanalizacji, tabliczkę z numer budynku, butelkę),
  • wydarzenie (wystawę),
  • czy projekt graficzny (rysunek, reklamę, okładkę)
- to zawsze czyni to jako wnikliwy obserwator, wyspecjalizowany w docieraniu do sedna sprawy. Płynnie i niemal niezauważalnie przeprowadza czytelników przez wierzchnią 'wizualną' warstwę - wprost do głębszego, intelektualnego podłoża stojących za nią projektów. Pozwala samodzielnie połączyć kropki i wydedukować wspólny mianownik wszystkich (lub prawie wszystkich), otaczających nas w przestrzeni rzeczy - czyli fakt ich zaprojektowania przez kogoś, w jakimś celu i według jakichś reguł. Równolegle sam pisarz przygląda się uważnie tym szwom na styku efektów i ich idei - generując z tych obserwacji dodatkowe oraz wielorakie spostrzeżenia (co właśnie sprawia, że nie osuwa się w jałowy dydaktyzm). Niektóre z opowiadanych historii są umiejętnie nasycone, czy wręcz ubarwione, wspomnieniami z własnego życia (nie tylko tego zawodowego) - a fragmenty będące częścią czyichś biografii, traktowane  z niezwykłym w dzisiejszych czasach szacunkiem (tj. niezachwaszczone nadmiernym i nachalnym ocenianiem). Przykładowo: opisując historię pewnego topowego projektanta z okresu PRL-u, autor nie pomija koniecznych pewnie pytań natury moralnej - ale też nie znęca nad jego osobą (co pewnie radośnie uczyniło by wielu), skupiając się raczej na analizie dokonań (a jego los puentując uwagą o uniwersalnym odniesieniu dot. każdej władzy i jej satelit). W innym miejscu, gdy przedstawia swoje wątpliwości wobec turbokapitalizmu nadprodukcji - to wyczuwa się w tym także 'samoświadomość współtkwienia' - co nie prowadzi do zalewania textu falami krytyki łatwej i pustej zarazem (owszem, sama krytyka na istotne tematy jest obecna - ale ma ona postać konstruktywną i przede wszystkim nieprzesadną).
 
Książka jako projekt
 
W ogólnym wyważeniu i zniuansowaniu wypowiedzi, autorowi pomaga charakterystyczna fraza - w której dyskretny humor stosowany jest naprzemiennie z niewymuszoną powagą. Treść jest skonstruowana na tyle umiejętnie, że niejeden akademik mógłby się szkolić - nie tylko jak przekazywać wiedzę i doświadczenie - ale też jak w sposób subtelny kształtować postawę odbiorcy. (Np. włączenie do wypowiedzi fragmentów poezji, listy zapomnianych słów, spisu haseł z transparentów, czy przedstawienie niektórych kwestii w formie zapisu dialogów - to dowód umiejętnego operowania nie tylko treścią, ale też literacką formą).

JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM:

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Zatem oprócz tego, że "Kawałki" same w sobie są działającym projektem - przybliżając projektowanie tak laikowi, jak i stanowiąc inteligentny feedback dla profesjonalistów z różnych dziedzin - jest to również książka bardzo współczesna. Dość aktualna w tym znaczeniu, że wiele z tych projektowych przykładów łączy się bezpośrednio z tematami ważnymi także od strony politycznej i kulturowej (ponadto posiada sporo odniesień do pandemii, której literackie reminiscencje wciąż są chyba jeszcze jakoś niedoreprezentowane). Więc w książce zawarto zapis spraw ważkich - od kwestii języka i tego jak nas formatuje, przez przemyślenia o konsekwencjach antropocenu dla ludzi i przyrody, rozważania nt. demokratycznej wartości obywatelskiego oporu, aż po kronikę protestów w Białorusi, czy szok wywołany eskalacją wojny w Ukrainie. Bo chociaż można by rozprawiać o projektowaniu na bezpiecznych przykładach - to jednak żeby tak postąpić, trzeba by być ślepo 'zakochanym w dizajnie'. Autor w miejsce tego zdaje się proponować alternatywne 'oddanie projektowaniu' - formę w której jest przestrzeń i na pasję i na etykę. To zresztą jedna ze szczególnie przyjemnych konstatacji w tej książce - można wyczuć że projektowanie, pomimo niełatwych często okoliczności, wciąż potrafi autora cieszyć i nadal dostrzega w nim wiele sensu. Niektórych czytelników ucieszy również pewna zgodność treści z tytułem - bo zwyczajnie autor jest po designie przewodnikiem bardzo gościnnym (szczególnie warta uznania jest dedykacja - a podrozdział "Dniówka" powinien obowiązkowo przeczytać każdy nadwrażliwy zleceniodawca prac projektowych).

W poszukiwaniu rodzimych Vignellego i Ramsa

Nie wiem, czy "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" można próbować jakoś porównać do "Raz mnie widzisz, raz nie widzisz i innych esejów o dizajnie" Michaela Bieruta (bo tej drugiej pozycji jeszcze nie czytałem) - ale wydaje mi się, że może być to trop warty zbadania. Z zaznaczeniem, że idzie o porównywanie doświadczeń projektantów o uznanym dorobku - a nie w celu tworzenia pozbawionych sensu rankingów.

Zatem na koniec - także w celach dydaktycznych (i nieco przewrotnie) - zamieszczam coś, czego zapewne sam autor raczej by nie zrobił. 'Kawałki z kawałków' - czyli subiektywnie wyselekcjonowany zestaw wskazówek do projektowania wg. Marcina Wichy. Selekcji tej towarzyszyło nieodmienne wrażenie, że pomimo iż poniższe punkty zostały wyjęte z kontextu (w książce, każdy z nich dotyczy jakiejś konkretnej dziedziny projektowania) - to zestawione razem, ujawniają uniwersalne podobieństwo wielu typów projektowania.

"KAWAŁKI Z KAWAŁKÓW"
czyli nieautoryzowany i pozbawiony kontextu
zestaw wskazówek do projektowania wg. Marcina Wichy.
(wybrane cytaty z książki: "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu", wyd. Karakter 2024)
  1. Pro­jek­to­wa­nie jest wy­ty­cza­niem gra­ni­cy wi­dzial­no­ści. Kształ­to­wa­niem na­szej wie­dzy. Usta­la­niem, cze­go wol­no nam się do­wie­dzieć. Kto ma pra­wo się scho­wać.
  2. Pro­jek­to­wa­nie to na­uka o związ­kach mię­dzy rze­cza­mi. Dy­stans jest gra­ma­ty­ką de­si­gnu.
  3. Je­że­li in­te­re­su­je­my się pro­jek­to­wa­niem, po­win­ni­śmy pa­trzeć pod no­gi. Pod no­ga­mi świat jest ry­sun­kiem (al­bo, po­wiedz­my, pła­sko­rzeź­bą). Pod no­ga­mi świat jest pro­jek­tem. Cho­dzi­my po pla­nie. Dwu­wy­mia­ro­wym szki­cu.
  4. Na­zy­wa­nie też jest for­mą pro­jek­to­wa­nia.
  5. Za­war­tość ko­sza ka­że my­śleć o od­po­wie­dzial­no­ści pro­jek­tan­tów za szko­dy wy­rzą­dzo­ne przez de­sign. Śmie­ci to nie­czy­ste su­mie­nie de­si­gnu.
  6. Dro­bia­zgi są pod­sta­wą projektowania.
  7. Pro­jek­to­wa­nie, któ­re ce­nię, do­ma­ga się, że­by ukryć au­tor­skie „ja”. Nie po­pi­sy­wać się, nie pchać do pierw­sze­go sze­re­gu. Prę­dzej – skon­cen­tro­wać się na pro­ble­mie, szu­kać roz­wią­zań, ba­dać po­trze­by od­bior­cy – a pro­jek­tan­ta scho­wać za ku­li­sa­mi, ubrać w ro­bo­czy kom­bi­ne­zon służb tech­nicz­nych.
  8. W każ­dym ra­zie: za­wsze trze­ba się do­brze przyj­rzeć, za­nim za­cznie­my ry­so­wać. (...) nie za­po­mnij pa­trzeć. Patrz. Za­uwa­żaj. Nie przy­zwy­cza­jaj się. Nie prze­sta­waj się dzi­wić. Patrz, aż zgłod­nie­jesz. Patrz, aż zo­ba­czysz, że wszyst­ko jest ina­czej, niż się wy­da­wa­ło. Patrz, aż stra­cisz grunt pod no­ga­mi. A po­tem ma­chaj rę­ka­mi, że­by do­pły­nąć do brze­gu kart­ki.
  9. Chwi­la, kie­dy tra­ci­my grunt pod sto­pa­mi, jest czę­ścią pro­ce­su pro­jek­to­we­go. Już za­wsze. Do koń­ca ży­cia je­ste­śmy na okre­sie prób­nym. Bu­dzi­my się ra­no i znów prze­ży­wa­my pierw­szy dzień pra­cy.
  10. Pro­jek­to­wa­nie – o czym war­to pa­mię­tać – mia­ło po­czą­tek w dru­kar­ni. Jest nad­dat­kiem. Do­kład­ką do tek­stu. Za­wsze war­to się za­sta­no­wić, ile chce­my do­dać. Mo­że li­te­ry oka­żą się wy­star­cza­ją­co ak­tyw­ne, że­by od­wa­lić za nas ca­łą ro­bo­tę. (Na­wia­sem mó­wiąc: uwa­żam, że do­bry pro­jekt nie po­wi­nien być pra­co­chłon­ny).
  11. Ta­ka prak­ty­ka – maj­stro­wa­nie no­we­go ze sta­re­go, ukła­da­nie pro­jek­tu z rze­czy zna­le­zio­nych – na­su­wa myśl, że pro­jek­to­wa­nie gra­ficz­ne ma wie­le wspól­ne­go z tłu­ma­cze­niem. Też jest ro­dza­jem pra­cy prze­kła­do­wej.
  12. Wier­sze, slo­ga­ny re­kla­mo­we i do­bre dia­lo­gi fil­mo­we są na­uką dla pro­jek­tan­ta. Po­ka­zu­ją, jak ak­ty­wo­wać sło­wa. Uzy­ski­wać efekt mi­ni­mal­ny­mi środ­ka­mi. Dbać o kon­struk­cję utwo­ru. Eko­no­mię środ­ków wy­razu.
  13. Do­bre pro­jek­to­wa­nie krzy­czy ra­zem z na­mi. Złe pro­jek­to­wa­nie (złe pi­sa­nie, złą po­li­ty­kę) po­zna­je­my po tym, że krzy­czy na nas tyl­ko dla­te­go, że zo­sta­ło mu jesz­cze tro­chę miej­sca.
  14. De­sign to zna­czy „trze­ba mieć”. (...) Dzi­siej­sze śmie­ci to wczo­raj­szy de­sign. (...). Za­czy­naj­my od koń­ca. Nie od ma­te­ria­łu, nie od su­row­ca, lecz od resz­tek, po­zo­sta­ło­ści, od­pa­dów. Za­cznij­my od roz­po­zna­nia skut­ków, osza­co­wa­nia strat, któ­re przy­nie­sie na­sze dzia­ła­nie. Od śla­dów, któ­re zo­sta­wi­my w ży­ciu in­nych lu­dzi. Wte­dy zo­ba­czy­my świat, któ­ry jest skom­pli­ko­wa­ny, pe­łen nie­wi­docz­nych po­wią­zań i za­leż­no­ści. (...) Mu­si­my pró­bo­wać. Mu­si­my roz­wi­kłać dym, zro­zu­mieć mgłę. Prze­nik­nąć plą­ta­ni­nę ni­ci, pasm, za­leż­no­ści, któ­ry­mi ople­cio­ne są rze­czy i lu­dzie.
  15. Dla gra­fi­ków każ­dy znak to se­ria de­cy­zji. Ping-pong mię­dzy nadaw­cą ko­mu­ni­ka­tu i je­go nie­uważ­nym od­bior­cą. Szu­ka­nie de­sy­gna­tu dla mniej lub bar­dziej abs­trak­cyj­nych po­jęć. Uru­cha­mia­nie sko­ja­rzeń i wspo­mnień. (...) Naj­prost­szy znak po­trze­bu­je nad­dat­ku. Ska­zy, któ­ra po­zwo­li usta­lić czas i miej­sce po­wsta­nia, oso­bo­wość twór­cy.
  16. Każ­de pro­jek­to­wa­nie jest za­an­ga­żo­wa­ne. Po­nie­waż to czas wy­zna­cza za­da­nia. Epo­ka nas an­ga­żu­je, za­trud­nia, bie­rze do ro­bo­ty (...) Na­wet je­że­li gra­fi­ka nie od­no­si się bez­po­śred­nio do żad­ne­go z bie­żą­cych wy­da­rzeń, po­zo­sta­je czę­ścią świa­ta, kra­ju, sys­te­mu, w któ­rym po­wsta­ła. (...) Pro­jek­to­wa­nie pro­te­stu to de­mo­kra­cja bez­po­śred­nia. (...) Dla­te­go pro­test jest oka­zją, że­by wró­cić do sa­me­go po­cząt­ku de­si­gnu. Do te­go im­pul­su, któ­ry każ­dy gra­fik i każ­da gra­ficz­ka mu­sie­li kie­dyś po­czuć. (...) Przy­po­mnieć so­bie, że pro­jek­to­wa­nie jest ko­mu­ni­ka­cją. Spo­so­bem po­ro­zu­mie­nia z in­ny­mi ludź­mi. Spo­so­bem, że­by za po­mo­cą li­ter i ob­raz­ków wy­ra­zić to, co wy­da­je nam się waż­ne.
*

Bibliografia (numer strony; tytuł rozdziału)

  1. Str. 18; Wstęp do przedmowy.
  2. Str. 33; Przecznica.
  3. Str. 34; Przecznica.
  4. Str. 37; Przecznica.
  5. Str. 38; Przecznica.
  6. Str. 70; O szukaniu i znajdowaniu.
  7. Str. 70; O szukaniu i znajdowaniu.
  8. Str. 75; O szukaniu i znajdowaniu.
  9. Str. 83; O szukaniu i znajdowaniu.
  10. Str. 84; O szukaniu i znajdowaniu.
  11. Str. 84-85; O szukaniu i znajdowaniu.
  12. Str. 88; O szukaniu i znajdowaniu.
  13. Str. 115; Wykład z wykrzyknikiem.
  14. Str.121/124 /125; Zwykłe projektowaniem w niezwykłych czasach.
  15. Str. 146/149; Piktowie.
  16. Str. 169/170/172-173; Angaż.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2024

Fot. Bernard Hermant / unsplash.com JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<<  Roczny spis treści - texty uporządkowane wg. cykli (od najliczniejszych). "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego (recenzja filmu animowanego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Civil War" Alexa Garlanda (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Perfect Days" Wima Wendersa (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii" Krzysztofa Vargi (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Wynajdując powody, czyli eugeniusz ze mnie" (o wszystkim i o niczym) kliknij, żeby poczytać "A powinienem przecież być nad wodą" (o wodzie i lądzie) kli...

WRAPPED 2024 / Odpływając w siną dal

Fot. Shane Rounce / unsplash.com >>>POSTAW KAWĘ<<< Końcówka roku, czas podsumowań - tutaj w formie antyrankingu, czyli bez zachowania żadnych kolejności i hierarchii. Pomijam jednak (w odróżnieniu od roku ubiegłego), zestawienie różnych nagród literackich i okołoliterackich - przechodząc bezpośrednio do moich własnych typów (z krótkimi komentarzami). Literatura, prasa, film, serial, show, muzyka, wystawa, podcast i videocast - kto ciekawy kulturalnych ciekawostek z marginesu, niech sprawdza. LITERATURA Polityczna: Brutalizm / Achille Mbembe. Pokój czy wojna? Rosja i Zachód - zbliżenie / Michaił Szyszkin. Apokalipsa tu teraz / Rene Girard. Stulecie nomadów / Gaia Vince. Mbembe zdeklasował, wysupłując niewygodną prawdę o późnym kapitalizmie, zbudowanym na wyzysku i przemocy oraz napędzanym religijnie wręcz wyznawanym technofeudalizmem. Rene wskazuje pierwotne i stale aktualne mechanizmy religijnej ofiary oraz społecznej automitologizacji - a Gaia odsłania absurd na...

SUDECKA LEGENDA / O powstaniu Młynu Łukasza w Szklarskiej Porębie

>>>POSTAW KAWĘ<<<   O szaleństwach zakochania Wysokogórską osadą Schreiberhau w śląskich Górach Olbrzymich, opiekowała się pewna przedsiębiorcza i rzutka boginka, bystrooka Lapis. Była duchem górskiego potoku, wypływającego ze szczelin masywu, mknącego bystro przez usiane głazami skalne koryto i przepływającego także przez tę odizolowaną osadę – w której ludzie zwali ten potok po prostu Kamienna. Duszka ta, prócz satysfakcji z przydzielenia do swej uroczej placówki, darzyła równie szczerym i nieco szalonym uczuciem Ducha Gór – osobnika różnie nazywanego i przybierającego w razie konieczności różnorakie oblicza. Spoczywał na nim trudny obowiązek zarządzania nie tylko samym pasmem Riesengebirge , ale i całym rozległym łukiem Sudetów – którym zawiadywał za pomocą rozbudowanej i rozległej korporacji duchów, demonów i innych astralnych stworów. Boginkę o wielkim sercu, ale i wielkich ambicjach pociągały w Rübezahlu przede wszystkim jego męskie cechy, których wielu s...