Przejdź do głównej zawartości

PUNKT PO PUNKCIE I W PODPUNKTACH / A powinienem przecież być nad wodą

 
Punkt po punkcie i w podpunktach,
czyli wzorowany* dziennik
wewnętrzno-zewnętrzny,
publikowany na bieżąco oraz
z dala od społecznościówek

* [NA PUNKTY] / Wojciech Albiński

2024

07


1. Publikuję 1-e "Punkty" - jak zwykle zagwozdka z tytułem. U Wojtka Albińskiego problemu nie ma - wstawia sobie zgrabne zdanie z treści. U mnie cienko, bo i wdzięku mniej (jak to w podróbkach). 

  • Na szczęście E. dystrybuuje heheszki - kradnę więc i po tytułowym kłopocie.
  • Oryginał pewnie lepszy, ale mój zamiennik aktualniejszy. Wtórnym pozostaje szybkość.
  • Wyszedł nie dziennik a wręcz codziennik (czyli jakoś to pisanie wciąż wewnętrznie fermentuje).
  • Ergonomia prac kuchennych: z tej strony się oczyszcza, z tamtej się zabrudnia.
  • Pierwsze kurki w sezonie. A w ogóle to truskawki truskawkami - ale czereśnie czereśniami.

2. Utrudnienia komunikacyjne: mówię jej 'kotek', ona słyszy 'kotlet' - więc potem kwituję to 'cholira' (to jakiś morderczy instrument?).

  • Też cenzuruję te wpisy, jestem tak zdolnym autocenzorem jak większość ułożonych ludzi (jak Wy po drugiej stronie ekranu).
  • Ale to i tak jest nieskrępowanie - do innych textów cedziłbym słowa przez durszlak, abortował kolejne niepowstałe wersje zdań. Show no mercy!
  • Skręcamy leżaki, to kolejny element naszego wystroju w wersji superlight. Niewykluczone, że będziemy się w nich pośrodku pokoju dziennego czuli jak na festiwalu (zwyczjanego życia).
  • VitaFest, albo LaVidaFest (czy może LaVivaLaVida Fest?).
  • A nie, będzie raczej jak w Google Office - bo dzienny to home office. Wprawdzie piłkarzyki się już nie zmieszczą, ale są owocowe czwartki (czy środy? Czy wtorki?).
  • Deszcz mija mnie o zakręt, ścigam się z nim. Chmura klinuje się między dwiema górami a ja wiem że na końcu tych kleszczy jest zakręt i tam już jest sucho. Umykam więc i z sąsiedniego pagóra patrzę jak pada. Deszczyk drobniutki - ale nie chcę mi się szarpać z sakwą.
  • Na płocie rolnika baner z wojskiem i hasło "Polska to twoja matka". Naprzeciwko drugi: "kiszonki, nawozy". Czemu muszą matkę w to mieszać? Albo ojca, albo dzieci (dzieci najczęściej, wszystko się nimi sprzeda).
  • A co jeśli Polska to właśnie kiszonka - a my to tylko nawóz? To co - ziemniaczki wtedy nie urosną?
  • "Jak się maluje freski na sklepieniu to jednocześnie grawitacja maluje Ci twarz" - tak powiedziała restauratorka o śmiejących się oczach w wiejskim kościele. Potem pozwoliła mi wejść na galerię schodkami w jednej z przypór.
  • "Widocznie tak miało być i nie było to panu pisane" - i zostało mi odpuszczone. Gdzieś po godzinach, przez kapłankę jedynego słusznego zakonu i w obiekcie kultu, w które żadne z nas nie wierzy. Amen.
  • Nie wiem, czy ta pani jest niewierząca - nadużyłem sobie dla epickości tego zdania. Ale jedyny słuszny zakon prawdziwe - bo niechby sobie spróbowali zbudować cokolwiek bez artystów i rzemieślników.
  • Najlepsze są takie rozmowy, gdy nie skręcamy w swoje sprawdzone śpiewki (które w zasadzie nas już nudzą). Dalej gadamy o przemaglowanym temacie, ale żywo zaciekawieni tokiem własnych myśli. Niewielu ludzi potrafi katalizować taki tok rozmowy.
  • Próbowałem przejechać najdłuższym krajowym tunelem drogowym przed jego otwarciem, ale wygonili. Też bym wygonił, ale próbować warto.
  • Na środku łąki na trakcie bitym kamieniami jak ziemniaki tłucze się dostawczak - a za nim biegnie pies. Na pakę się nie zmieścił czy po prostu na paliwo nie dorzucił?
  • Podjazdy do dna płuc. Przełęcz pojednania - a musiałem podwajać wysiłki. Pomnik zgody z kolejną 'konsekracyjno-konserwatywną' maxymą: "Przechodniu, Spocznij w cieniu wiekowych lip, Uszanuj w tym ogrodzie Drzewka, pod którymi syn i wnuk twój Spoczną w chłodzie'. A-aamen.
  • (religijnych tropów ciąg dalszy) Ewangelickie ruiny: kościoła i cmentarza. Cmentarz dopiero co ocalony, niezwykły, w formie lapidarium. Kościół w formie powszechniej spotykanej rudery.
  • "Zrobiona na grób" w nagłówku miejscowej gazety. Dziwnie się to czyta, patrząc jednocześnie na panią sklepową (która na pewno na coś innego się zrobiła).

3. Myślałem że nogi będą boleć - ale nie, tylko chce mi się jeść. Zwłaszcza słodkiego, więc odgrażam się że wciągnę cały talerz. Niestety po języczku mi przechodzi i muffinkę zjadam już na wcisk.

  • Tyle pułapek kryje się w pogoni za tym, co nadzwyczajne. Tylko te drobne olśnienia, nadzwyczajność gdzieś w szczelinach zwyczajności - to jest właśnie to.
  • Może nie tak ważne co się przeżyje, tylko jak się to opisze?
  • Wiek średni to jest wtedy, kiedy zaczynamy mieć ciągoty do retronostalgii (a starość - kiedy można za jej pomocą nami sterować).

4. Protest mediów. Cyfrowi giganci kradną im treści i nie płacą tantiemów - więc apel o stosowne regulacje do matołków sejmowych. Czyli do ludzi, którzy z metody kopiuj/wklej zrobili sposób na życie a prawo tworzą doklejając kolejne paragrafy na końcu ustawy (często sprzecze z jej środkiem lub początkiem). Ciężko będzie.

  • Mania neoliberałów: nawet techniczne procesy skazić ideologią. Przykład: deglomerację przechrzcić na interwencjonizm. Zdaniem czcicieli runku państwo i samorząd są od abdykacji - a jak nie, to komuna, marksizm, maoizm. Bo nikt przecież tak dobrze nie zbuduje nowych mieszkań jak bankier z deweloperem (jeszcze fliper - i mamy trzech muszkieterów).
  • Więc mieszkań nie ma i nie będzie - ani w dużych miastach, gdzie są mieszkańcy napływowi (więc lepiej zrobić 'produkt inwestycjny') ani w małych, gdzie są mieszkańcy odpływowi (i nic się nie buduje,).
  • Najgorsi są ideolodzy podszywający się pod ekonomistów - a faktycznie zapiekli radykałowie utrzymywania status quo. Skoro jest tak świetnie - to czemu nie ma mieszkań, warunków pracy, innowacji w gospodarce i silnej kultury?
  • Nadzieja na innym polu. Olga Drenda wreszcie demaskuje francuską kalkę w polskiej prozie socjologicznej ostatnich kilku lat. Pewnie dalej będą jechać na ludowości i podpiętym pod nie podkrzywdziu awansu społecznego - ale może już bez oklasków.
  • Polska specjalność: importować zewnętrzne trendy 1:1 (Kopiuj/wklej, kopiuj/wklej). Dlatego polskie danie narodowe to pierogi ruskie.

5. Rzecznik prasowy Zamku Książ chlapnął "nasze obozy zagłady" - i hejterzy ruszyli. Teraz nawet  przodkowie mu nie pomogą - zarówno ci wyobrażeni (Hochbergie), jak i nominalni (penitencjariusze obozów). Widocznie 'magia miejsca' także na pstrym koniu jeździ.

  • Ciekawe czy Filip Springer przyjdzie z odsieczą - pan M. wystąpił w co najmniej dwóch jego książkach. Teraz trafił na co najmniej dwa portale, gdzie żerują trole, więc pewnie go zmaltretują.
  • Z drugiej jednak strony rzecznikowi płacą za bycie masterem komunikacji. Słowa i frazy salutują mu na poranny apelu - więc dziwne na czym się wyłożył. Ta mina z dawna i wyraźnie oznaczona.
  • Z trzeciej strony przecież każdy ma prawo do omyłek. A nie - internet kasuje te prawo, tu zabronione (specjalna strefa bezomylna).
  • O, kwiaciarnia przeniosła się "na przeciwko" (pisownia oryginalna). W 'rzeczywistej rzeczywistości' pomyłki wciąż dozwolone.
  • Hajduk poleciał do cara (mógłby tam zostać), co jest zwyczajnie obrzydliwie. Tłusty i obleśny Viktator plus szczurowaty i skapcaniały VladyRuskiMir tworzą  parę rodem z jakiegoś odpychającego lupanaru.

6. W trasie: rano jeszcze luźno, słonecznie, niemal wakacyjnie (tylko radio Nowy Świat spieszy się na Góry Literatury). Rzutem na taśmę znajduję miejsce parkingowe, w dodatku przy samym szlaku - przyklejam auto do znaku na poboczu ('miejsce pod jeleniem'). Fart, bo pobocza zastawione z 1,5 km od parkingu w obie strony.

  • Szlak piękny: w wąwozie, wzdłuż strumienia - potok huczy, wszystko omszałe, spaprociowane - ta zieleń jest bujna i upajająca.
  • Podczas jazdy czuć było rodzący się upał, tu w lesie borealnym jest jednak wspaniale. Potok działa jak naturalna klimatyzacja. Idziemy prawie że w nim - bo kładki, mostki i schodki prowadzą po skałkach koryta i nad wodospadami.
  • Na grani schronisko na schronisku, ale nie wybrzydzam i wchodzę do pierwszego. Kofola i langos - oto prawdziwe górskie jedzenie.
  • Na szczycie fuka że aż - w ogóle nie czuć, jak nas słońce spieka i wszyscy tylko szukają osłony za tym wielgachnym bunkrem z wieżą.
  • Łapię się na tym, że wydaje mi się że kiedy wypowiadam słowa bez znaków diakrytycznych, to mówię po czesku.
  • Ze szlaku: typ w militarnej stylówce, do wojskowego plecaka przypięta różowa czapka i różowy bidon (córki). Kozarium, czyli dwie dorosłe kozy i trzy młode kózki - a wszystkie tak samo głośne. Tradycyjna czeska stylówka - 'na dziada z lasu' - trzyma się mocno (i to nie tylko wśród starszyzny).
  • Ostatni odcinek zejścia już na autopilocie, bo nie wziąłalem kijków i dodatkowo obiłem paluch w prawej stopie. Ale wszystko to nieistotne detale - ciche piękno górskiej ścieżki i my na niej prawie sami.
  • Takie uczucie, że wystarczy kawa i muzyka - i mogę jechać 2, 3 a nawet i 4 godziny i nic mnie to nie zmęczy. Jechać w łagodnym popołudniowo-wieczornym słońcu po horyzont, aż szyba będzie wyglądać jak obraz Pollocka od holocaustu owadów.
  • Orientujemy się z E., że zapominamy już nazw miejscówek wspinaczkowych (w których kiedyś  wymienialiśmy nazwy pojedynczych kamieni i skał). Ale za to wciąż pamiętamy miejscówki, w których spaliśmy w aucie (choć te nie mają nazw, nawet tych zwyczajowych).
  • To jeden z tych długich dni o złotym poranku i miodowym wieczorze.

WSPIERAJ NIEZALEŻNEGO AUTORA I SYPNIJ GROSZEM:

7. Po początkowym pobudzeniu pisaniem 'od siebie / o sobie' teraz wybija mi się jego aspekt męczący (plus wiotkość). Nie idzie nawet o to, ile jest wysiłku przy kolorowaniu banałów i banalików - i jak niewspółmiernie mizerne są tego efekty - najgorsza jest ta nieprzekładalność wewnętrznych przeżyć i myśli. Całe to bogactwo i różnorodność - zsumowane właściwie do ich niesłychanej utraty, która następuje  podczas procesu zapisu. Zostają głównie jakieś odpryski, odłamki, wyblakłości i rozwodnienia.

  • Szczerze współczuję influencerom, celebrytom i innym ludziom, żyjącym z uzewnętrzniania SIEBIE. To jak życie na cmentarzysku. Wywlekanie publicznie (i na termin) swoich przeżyć -  których ani w pełni nie przeżyjesz, ani porywająco nie opowiesz.
  • Chociaż na cmentarzu pewnie też może być wesoło - choć chyba tylko kiedy jest się hi-hi-hieną.
  • Hieny to my, społeczeństwo. To już może mniej zabawne, ale tak samo bliskie prawdy.
  • Bliskie, to znaczy wcale nie mniej odległe. Ziemia jest przecież blisko Słońca - a spróbuj tam pojechać (np. PKP nie obsługuje takich połączeń).
  • Pisanie 'od / o' w swej ciężkości może być jednak nieco lżejsze, jeśli tylko nie zahaczać o kwestie 'prawdy', 'społeczeństwa' i 'moja rada'. Moja rada: autocenzura.
  • A ponieważ są dni, kiedy bojkotuje się samego siebie - tego punktu nie ocenzurowano.
  • Liberté, égalité, Mbappé (fuxk Le Pen).

8. Reflexja po oglądaniu Gór Literatury online: każdy debiut literacki to autobiografia. Żeby uniknąć problemu nadprodukcji przydałoby się, żeby debiutanci prozatorscy wpierw fundnęli sobie  szkolenie z psychologii postaci (może ograniczy to książki autoterapeutyczne, schowane za autofikcją).

  • W internecie agitka na "Chłopki" (pierwszy raz widzę, żeby książka obchodziła rocznicę). Ludzie którzy spali w szkole średniej nagle odkrywają historię?
  • Albo kryzys wieku średniego zmusza do szukania źródeł cierpienia. System spieszy więc z pomocą: wszystkie przyczyny są oczywiście w przeszłości, (koniecznie zamierzchłej), tam se weź poszukaj. Bo teraźniejszość to przecież cud, miód i orzeszki.
  • To naprawdę tak wiele w czyimś życiu zmienia, że babcia w czworakach odrabiała pańszczyznę? Bo jakby co, to dalej ją odrabiamy (ale o tym sza akurat). Mocne jest to lobby krzywdy i tożsamości, umiejętnie tłumiące jakąkolwiek progresję.
  • Czekam więc na "Kołodzieje. Opowieść o naszych prapradziadkach" (udowodni, że może Polak koła nie wynalazł, ale potrafi je robić - i nie ważne, że na licencji).
  • Tomek Markiewka dla odmiany odzywa się nieczęsto - ale przynajmniej z sensem. Pięknie dziś textem wypunktował centrystów. Tylko lepiej niech uważa: Skrzydłowska-Kalukin niedawno zamiotła ich samym tytułem - i ją zdjęli.
  • Centrum, czyli prawica (farbowana). Ostatnio nie ustają w wysiłkach udowodniania, jakie spustoszenie  w ich rzekomo umiarkowanych głowach zrobiła skrajna prawica przez lat osiem.

9. Protest mediów został zauważony i próbują coś odkręcać. Tymczasem gogiel ostrzegał senatorów a fejsbuń blokował info o proteście. Czyli  korpoklasyka: wpierw szantaż, potem dezinformacja, na dokładkę zawoalowane groźby.

  • Ci drudzy w ogóle mają niezłą passę, bo Górom Literatury poblokowano konta w socjalach z powodu hejterskich ataków i fejków. Gdyby media solidarnie tego nie podały, nikt by nawet nie widział.
  • Swoją drogą to dziwne, że festiwal noblistki na którym występuje były prezydent i dwójka obecnych ministrów, nie jest w żaden sposób wspomagany w cyberbezpieczeństwie.
  • Lokalnie też chryja - dalej mielą temat podwyżek wody po spektakularnej klęsce sądowej aglomeracji. Jeden z radnych gminy opublikował artykuł z ciekawymi detalami tej sprawy (choć w kwestii formy przydałaby się mała redakcja).
  • Na samym dole drabiny społecznej podwyżek pewnie ciąg dalszy - podobno od sierpnia rusza remont dachu na naszym budynku. Wzbierająca fala remontowa w Zdroju dotarła też na Dolne Szczawno.
  • Ostatnio mam sny, które uznaję właściwie za obelżywe. Trzeba chyba podjąć jakąś próbę dotarcia do podświadomości, żeby przestała takie wyświetlać - bo to trochę tak, jakbym sam się policzkował.
  • Niespodziewany trening kumite (tylko dla orłów) robi mi dzień. Nie ma to jak po dniówce przy kompie, poklepać się z chłopakami i dziewczynami (oczywiście bez policzkowania).
  • Musztarda z Dijon jednak nie taka ostra - chciałoby się napisać po odpadnięciu Francji z Euro.

10. Ciemność widzę, widzę ciemność - z tym, że tym razem była to ciemność ostateczna - i Jerzy Stuhr umarł był (wczoraj w wieku 77 lat).

  • H. wysyła mi swój coroczny list do redakcji chyba wszystkich polskich gazet i periodyków o tematyce politycznej. Corocznie mu tego nie publikują. Text lepszy niż połowa tego co piszą, więc dziwnym nie jest że go cancelują (co im będzie jakiś typ z prowincji ponad przeciętność wystawał).
  • H. się w tańcu nie potyka i łaje wszystkie opcje polityczne wedle zasług - polityczną poprawność i ład korporacyjny mając w głębszym poważaniu (przy tym styl kulturalny i humor cięty jak żyletka). Szkoda, że nikt się o tym nie przekona - niestety redakcyjne koterie to towarzystwa samoadoracji.
  • Rację miał w tym liście, bo dziś artykuł jak to obozowi koledzy próbują zgwałcić Zandberga. Od pewnego już czasu chcą Razemitów zamówić w powyborczego kozła ofiarnego (to wcale nie Biedroń że Śmiszkiem ośmiszyli lewicę).
  • Na prawicy też stara śpiewka - ich podłego wzrostu herszt wczoraj bredził o torturach, widać coś go w tym temacie pociąga. Teraz dla odmiany od pospolitego kryminału, bronił (ex)księży w kryminale. Logiczne: obronił kościoły - teraz musi zadbać o personel (więc zakonnice w recydywie proszone o ustawienie się w kolejce).
  • Apropos recydywy - to Don Orleone też łaskawie w końcu dotarł do sejmu. Ależ ma piskliwy głosik ten ich frenetyczny kandydat na delfina. Niestety - tak jak te jego piski cienkie, tak samo cienka ta komisja. Niech dzwonią do H. to im pytania i taktykę rozpisze, bo żal patrzeć, jak się potykają o własne nogi (lub jakiś raper / standuper, jeśli już naprawdę chcą się powyzywać z klasą i stylowo).
  • Idąc najpiękniejszą jednorzędową aleją buków czerwonych, słońce przypala połowę mnie i wtedy organoleptycznie pojmuję sens alei dwurzędowej. Czy da się jakoś nakazać wprowadzać aleje dwurzędowe wzdłuż wszystkich projektowanych miejskich ciągów ulicznych?
  • Chyba jednak nie w kraju, gdzie drzewa służą głównie do rżnięcia na potęgę.
  • Głupa dalej rżnie też naczelny exnafciarz - dziś dla odmiany obrażając dziennikarzy. Już nawet nie naczelny - a wciąż bezczelny.
  • Politycy to jakiś samobieżny krindż, wytrwale zdobywający kolejne szczyty żenady. Organizują wyprawy, zakładają obozy i atakują Himalaje wstydu. Z wysoką skutecznością.
  • Anglicy nie tacy flegmatyczni - chciałoby się napisać po odpadnięciu Holandii z Euro.

11. Pod otwartym oknem dziadki tkają spiskowe teorie. Otóż tak: "Masonowie celowo ustawili wojnę w Ukrainie, żeby pognębić Polszę." Tak się kończy wiedza o świecie nauczana na globusie Polski.

  • Są wciąż portale uprawiające dziennikarstwo. Dziennikarz (piszący czy wydający) spośród innych opcjonalnych cech, jedną mieć musi - odwagę. Czytając zdanie: "Big Tech to nowa Kompania Wschodnioindyjska" wiem, że napisał to dziennikarz.
  • Większość tzw. dziennikarzy pisze zbieżnie do prowadzących w eremefie czy zecie - czyli klei swoje biedatexty zwrotami z tabeli o jedynie dopuszczalnych frazach.
  • A teraz drodzy słuchacze, piosenka z naszej wąskiej playlisty - dobrze znana, bo przecież leciała godzinę temu. Oczywiście usłyszycie ją też wieczorem, jutro, pojutrze i do porzygu! Smacznego (i-i juu-uż).
  • Dziś w Polityce artykuł naczelnego - zadziwiająco podobny do listu H.
  • Jadę do W. i przy okazji uprawiam lokalny sport - jakiś rodzaj nekroturystyki (zombieturystykę?). Czyli odwiedzam nową kawiarnię zanim ją niebawem zamkną (ta trwa już 11-e miesięcy i mam nadzieję, że nie padnie).

12. Zacząłem się zastanawiać, czy nie jestem przypadkiem człowiekiem dwudziestowiecznym. Bo chyba jak dotąd nie udało mi się uwierzyć w wiek XXI-y. Często nawet myślę, że może być to ostatni wiek ludzkości.

  • Tyle że wiek XX-y to przecież "stulecie okrutnych cudów" - z którym równie ciężko odczuwać jakąś bliskość. Wykrojenie wyłącznie cienkiego paska wczesnej moderny nie załatwia sprawy.
  • Mijam treeworkerów w deszczu i zdaje sobie sprawę, czemu odszedłem ze wspinania. Po prostu chwile pod skałą były ważniejsze, niż chwile na skale. Na skale jesteś sam jak w życiu - a pod skałą jest się w dobrym towarzystwie (co zdarza się raczej rzadko).
  • Kino i świetny animowany film S-F ("Mars express. Świat, który nadchodzi"). XXIII-i wiek też nie wygląda wcale zachęcająco.

13. Na festiwalu: pada rano, pada wieczorem, pada w nocy - dobrze że choć w ciągu dnia okno pogodowe. Żywioł błota i furorę robią kalosze. Napatrzyłem się na ludzi, aż zmęczyły mi się oczy (i zjadłem świetne samosy).

14. Zamach na Trumpa, w którym nic mu się nie stało. Zachowanie i zdjęcia jak z klasowej produkcji Netflixa (więc właśnie wygrał wybory). No i mamy przetrumpane.

  • Odwiedzamy wieżę w W., którą zdążyło już shejtować pół Polski ("pomnik dwunastnicy", "wielki kebab", itp.). Nie jestem jej fanem, ale nie jestem też przeciwnikiem. Widok jak z każdej innej w okolicy - więc czy nie mogli się dogadać i wspólnie postawić jednej sztuki (np. gdzieś pośrodku tych gmin wojujących na wieżomanię)?
  • Pamiętam, jak w najtisach góry padły ofiarą innej manii - stawiania krzyży. Teraz połowa gór w okolicy jest ukrzyżowana. Od niedawna druga - uwieżona.
  • Ten egzemplarz będzie chyba szlagierem wśród ludzi z otyłością. Do tej pory po widoki z wieży trzeba było wejść na jakąś górę - a pod park można podjechać autem.
  • Zaprojektowali atrakcję turystyczną oczywiście bez toalet i teraz ludzie muszą srać po krzakach (na wprost mnie kobita o manierach prośnej loszki wypróżnia swego warchlaczka).
  • Znów mówi do mnie architektura. Znaczy się czas wrócić do książki.
  • Migawki: niebo jak u Turnera, dziewczyna na monocyklu i pies, krzyżówka hieny z wyleniałym lew.
  • Impresja: dawno nie zachwycał mnie tak świat.
  • Kuba Klawiter z TechWeeka wygrał wszystkie puenty nt. Trumpa oraz Euro '24. W-szy-stkie.
  • Viva España, ole-ole (Olek).

15. Bolesławiec, wczesnym przedpołudniem szukam piekarni. Przyciąga mnie gotycki portal bazyliki o hełmie niczym kask z gwiezdnych wojen. Kościół uwodzicielsko średniowieczny - ale środek spaskudzony barokiem-rokokiem i złotym bezguściem. Mają okropną kopię Czarnej Madonny, choć z całkiem udaną twarzą.

  • W pewien przewrotny sposób, ta pobita królowa Polski koresponduje z sytuacją polskich kobiet po piątkowych wyczynach na Wiejskiej.
  • Jakiś typ mnie zaczepia przed wejściem i mówi, że bazylikę warto zwiedzić, ale że księża to pedzie (i czy o tym słyszałem). Dorzuca, że plebania nie powinna tak przylegać do zabytku, bo wstyd.
  • Jeśli mają z nimi problem, to może wydelegować ich gdzieś do lasu, żeby przemyśleli parę swoich zachowań? Przecież przyjeżdżać na mszę mogą raz w tygu na rowerach.
  • Uczę barmankę jak robić tonicpresso. "I tego, i ten" sejmikują wąsate dziadki przy stoliku, okadzając mnie tytoniem. Przesuwają się od stolika do stolika, cienie butelek piwa jak słoneczne zegarki.
  • W południe eleganckie Włoszki przy stoliku obok rozmawiają z latoroślą po angielsku. Trenują, snobują - czy też się wstydzą (Meloni, dziewczyny z Garbatelli)?
Od punktu do punktu i już połowa lipca.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

FELIETON / Oglądając

Fot. Clark Tibbs / unsplash.com >>>POSTAW KAWĘ<<< #DSG Solidaryzując się z rodzimymi twórcami, obejrzałem serial (a nawet dwa). Jako że pogoda w łykend zachęcała do bingie-watching’u , z przyjemnością wciągnąłem najnowsze dzieło popularnego serwisu streamingowego – sygnowane twórczością Jakuba Żulczyka. Czyli miniserial pt. „Informacja zwrotna” (5 odcinków) . Chwilę wcześniej miałem do czynienia z innym (choć jakby bliźniaczym?) dziełem, w którym p. Jakub maczał palce – mianowicie z „Warszawianką” ( boooring ). Jestem fanem twórczości p. Żulczyka (żeby było jasne) – aczkolwiek chyba raczej nieszczególnie wiernym (dotychczas przeczytałem tylko dwie jego książki). Za jego twórczość w każdym razie uważam także (słusznie) prześmiewcze wpisy i (celne) komentarze w mediach społecznościowych. Jakby nie było, pozostanę wdzięczny p. Jakubowi, za słynną (i jakże aktualną) potyczkę z Andrzejem – z której to pokłosia, tj. rozprawy sądowej, jego mowa obrończa przeszła już chy

PUNKT PO PUNKCIE I W PODPUNKTACH / Pozdrowienia z otchłani

>>>POSTAW KAWĘ<<<   Punkt po punkcie i w podpunktach, czyli wzorowany* dziennik wewnętrzno-zewnętrzny, publikowany na bieżąco oraz z dala od społecznościówek * [NA PUNKTY] / Wojciech Albiński   2024 07 16. Dziś po dwutygodniowym okienku znowu wyszły "Punkty" Wojtka Albińskiego. Zdecydowałem, że będę wspominał o oryginale i protoplaście moich 'Punktów' - w każdym 1-ym punkcie kolejnych punktów. Tak zdrapałem zdrapkę, że zdrapał się też kod konkursowy, który miał zmienić moje życie. Znaczy się nie zostanę surferem. Nowa biedra w polu na wykończeniu, jeszcze dorobią parking. Póki co brodzili w błocie - jak w 1670. Mnie uczyli, że budowę zaczyna się od parkingu (bo bagno jest dla świń). Lata 30-e w życiu człowieka to czas, w którym najlepszym kolegą najczęściej jest własny staruszek. 17. Chyba powinienem być dumny, że "Elegia dla bidoków" to jedna z nielicznych książek, której nie byłem w stanie przeczytać do końca. Ani nawet do połowy - bo