Przejdź do głównej zawartości

PUNKT PO PUNKCIE I W PODPUNKTACH / Pozdrowienia z otchłani

 
Punkt po punkcie i w podpunktach,
czyli wzorowany* dziennik
wewnętrzno-zewnętrzny,
publikowany na bieżąco oraz
z dala od społecznościówek

* [NA PUNKTY] / Wojciech Albiński

 

2024

07

16. Dziś po dwutygodniowym okienku znowu wyszły "Punkty" Wojtka Albińskiego. Zdecydowałem, że będę wspominał o oryginale i protoplaście moich 'Punktów' - w każdym 1-ym punkcie kolejnych punktów.

  • Tak zdrapałem zdrapkę, że zdrapał się też kod konkursowy, który miał zmienić moje życie. Znaczy się nie zostanę surferem.
  • Nowa biedra w polu na wykończeniu, jeszcze dorobią parking. Póki co brodzili w błocie - jak w 1670. Mnie uczyli, że budowę zaczyna się od parkingu (bo bagno jest dla świń).
  • Lata 30-e w życiu człowieka to czas, w którym najlepszym kolegą najczęściej jest własny staruszek.

17. Chyba powinienem być dumny, że "Elegia dla bidoków" to jedna z nielicznych książek, której nie byłem w stanie przeczytać do końca. Ani nawet do połowy - bo właściwe wyrzuciłem ją już po 1-ym rozdziale. Po nominacji Vance'a na przyszłego wicka jest przynajmniej jedna dobra wiadomość: prędko kolejnej książki nie napisze.

  • Napisze za to prawdopodobnie kawałek historii świata - i to jest ta gorsza wiadomość.
  • Specjalnie klikam ankietę na YT, żeby dowiedzieć się na ile procent zwykli Jankesi spodziewają się wojny domowej. Na 8%. Może przesadzamy w staruszce Europie?
  • Okazuje się, że oprócz dark netu, istnieje też dark money. Ciekawe co na to Darth Vader.
  • (kolejna) Kompromitacja prokuratury typu last minute (czy first minute?). Przecież nie można żadnego polityka wsadzić do pierdla w wakacje, na pewno coś już sobie zaplanował.
  • Z przejęzyczeń: kup bufo i brzoskwinie (czyli ufo-brzoskwinie i nektarynki).

18. Wspominamy naszego poprzedniego psa, którego nie ma już prawie tyle lat, ile był.

  •  Warzywniaczek premium zamknięty (a miało być leczo). Strach, że upadł, więc sms do P. - wszystko OK, urlopują. Czyli nie trzeba się jeszcze przeprowadzać.
  • Taki upał, że piję kawę z mlekiem. Nie żeby studziła czy coś - po prostu głowa mi się zagotowała. Mleko przecież jest dla krów.
  • Nasz aktualny pies szaleje z radości z powodu powrotu niedietetycznej karmy. Cóż, taka karma.

19. Wojsko w zonie zostało napadnięte przez nastolatki, które pokazały im gołą dupę. Piękne.

  • Pół biedy o ludziach żyjących na złość - gorsi są ci, co żyją z nienawiści.
  • Trasa: jakaś miniaturowa katastrofa komunikacyjna na krajówce, stoimy w każdej wiosce (nawet jeśli nie ma tam świateł).
  • Wrocław: gorączka z ukropem. Mieszkanie na ostatnim piętrze, ale nie ma tragedii. Okolica zadziwiająco spokojna, choć to centrum (tramwaje nie będą budzić). Niezwykła ulica z aleją pośrodku, sporo modernistycznych kamienic (nawet jedna narożna - w stylu okrętowym z zaokrąglonymi balkonami, jak na parowcu).
  • Jak 9 lat temu poszedłem na Borek po klapki, to wróciłem z motocyklem. Teraz muszę iść po wkładki do butów - więc trochę jakby strach.
  • Odwykłem od widoku kibicoprzechodniów. Ale szacunek za szalik przy takim upale.
  • Nie należy ufać typom, którym włosy z nosa łączą się z wąsami (jeśli łączą się z brodą to ok - znam takiego jednego. Ale nie jak jest sam dziki wąs).
  • E. Punktowo podświetlona zimnym światłem odbija się w drzwiach balkonowych na tle dyskretnych ciepłych świateł miasta. Bardzo Hopperowskie.
  • Iluminacja, że przecież jestem fanem klimatu retro-noir i midcentury-modern gothic. Taki styl typu late-night-jazz.
  • Czyli jednak jestem XX-wieczny (tak w przedziale 1920-1960) - najchętniej chodziłbym w kapeluszu i prochowcu. Choć raczej wybrałbym kaszkiet i woskowaną truckerkę (a zamiast wielkiego Colta 1911 - mini bębenkowego snubnose'a).

20. Jak mieszkać w dużym mieście, to tylko na ostatnim piętrze z balkonem. Z widokiem na dachy i korony drzew, dodatkowo zdynamizowanym śmigającymi jeżykami.

  • (piękny) Druk nie umarł - co widzę, gdy z zazdrością czytam nowy Notatnik Literacki.
  • Melancholicy piszą piękne zdania. Nawet te ich popękane treści mają w sobie skrawek nieodpartego uroku.
  • Okazuje się, że chłopaki z Beskidu mawiają tak samo, jak chłopaki z Sudetu.
  • W drodze do kina witam się z miejscami, jak ze starymi przyjaciółmi. Odkrywam też nowych, jak urokliwy skwer im. Różewicza.
  • Stan chodników najlepiej oddaje dostatki i niedostatki miejskiej polityki (zwłaszcza niedostatki).
  • Film: nowohoryzontalny, dobry - chociaż nie wiem, czy mi poszerzył horyzont (za to forma zamawiania zupy w knajpie z pewnością).
  • Zmiana komunikacyjnej mapy wydłuża drogę do mieszkania (tradycyjne tu wykopki i wykopaliska). Zagadka niesłyszalnych tramwajów rozwiązana.
  • Nocne peregrynacje w wesołej kompanii. Po knajpowaniu atakujemy Arsenał. Ciężkie szrance w oparach gazów rozweselających, tyle że publika jakaś ospała.
  • Snobujących się millenialsów jeszcze rozumiem, ale czemu młodzi tak się mulą? (W dodatku pod płaszczykiem ostentacyjnej wstrzemięźliwości).
  • Generacje Y i Z może jednak łączyć jedna cecha. Wszyscy jakby chcemy być zauważeni, ale przy jednoczesnym strachu przed tego konsekwencją (zety może nawet bardziej z powodu wychowania w totalnej cyfrze).
  • Lato w mieście, pozdrowienia z otchłani. Wszystko, czego nie mamy.

21. Okazuje się że w wielkich miastach są fundacje, które myją zęby jeżom (oczywiście z użyciem weterynarzy).

  • Są też w parkach zagrody-bawialnie dla psów, w których niestety nie ma worków na kupy.
  • Wczorajszy film - dotkliwość samotności, przyprawiona smutkiem tropików.
  • Dziejszy film - światowa premiera, seans przyozdobiony sławnymi nazwiskami. Dobrze pomyślany film o sporym politycznym ładunku. Może tym razem będzie bez niewypału (2-ie podejście typu: przez kino do społecznego spotlightu).
  • Joe zrezygnował. Do gry wchodzi Kamala na białym koniu. Ciekawe, czy będzie czarnym koniem tego wyścigu.
  • Kawalerią na odsiecz, bardzo to po jankesku - choć bardziej na miejscu byłaby chyba jednak kawaleria pancerna. Ta zwykła może nie wystarczyć.
 
WSPIERAJ NIEZALEŻNEGO AUTORA I SYPNIJ GROSZEM:

22. Śnił mi się Czesław Miłosz. Miał dość gustowny jasny garnitur i był lekko poddenerwowany.

  • Czytam, że Kamala wychowywała się w Berkeley.
  • Suchość prawa (muszę czytać ustawy) wysusza na wiór. Dziwnym nie jest, że urzędnicy wyglądają jak jakieś mumie.
  • Całe życie myślałem, że źródłosłowem ul. Sztabowej jest element stalowy - a tu się okazuje, że szło o wojsko.
  • Siedzimy na balkonie (wł. w loggi) i patrzymy na burzę. E. mówi, że jak starzy ludzie - ale widzę, że nie, że oni naprzeciwko okna zamykają (a w środku 'szklana pogoda').
  • Wrażenie, że dziś ludzie już nawet odrobiny krytyki 'nie zniesą' - nawet tej konstruktywnej, krytyki życzliwej. Bronią tej kuźwa Częstochowy, chociaż nikt przecież nie naciera.
  • Jak napiszę kiedykolwiek książkę, to ewentualnie Waldek Mazur może ją zrecenzować.

23. Śniła mi się stówka z bankomatu - mój gratis, czyjś ból głowy. Bardzo miejski ten sen.

  • Rano park z psem, staw i wrony. Dzięki: chrzęst, trzepot i szelest - na podkładzie z mechanicznego szumu. Parę ławek-przyczółków okupowanych przez zmarzniętych sztajfów albo ciepłe panie domu.
  • Kacze smaczki, stare drzewa i rzeźba w krzakach.
  • Kiedyś w tej budzie jadłem zupę, teraz są lody. Na ciepło, na zimno - więc jakaś ciągłość jest.
  • Polska, kraj tranzytowy. Dla tych ze wschodu zapiekło i przedraj; dla tych z zachodu przedpiekło i poraj. Ukry i spółka tu z nami siedzą, bo albo ich na raj nie stać, albo nie chcą być za daleko od domu.
  • Panowie Ołeksandr i Jewgienij założyli klimę w mieszkaniu. Tandem Ukr i Biełorus - czyli Chochoł i Czikcziryk, jak sami o sobie mówią. Kuli 3 godziny (+ godzina dojazd) a robią dwa, czasem trzy takie montaże dziennie.
  • Jewgienij mówi, że nie odstrzelą Baćki - bo nie ma czym (naród rozbrojony). I że najmniej 5 lat Cichanouska będzie się jeszcze tułać - choć tu akurat nie wyjaśnił czemu.
  • U siebie chmur nie widzę, tu się zaczepiają o iglicę wieży ciśnień.
  • Prace nad książką, którą prawie porzuciłem. Mam dwie połówki dwóch książek. Czyli jakbym nic nie miał (może poza podwójnym bólem głowy).

24. Trasa: w porządku, choć w te i wewte to była strata czasu (spółdzielnia Samorząd to połączenie białej mafii i zwykłej sitwy).

  • "American Dream" Fangora na rynku. Ciekawa przestrzeń wystawiennicza i bardzo przyjemna koloroterapia by Wojtek (zwłaszcza videoinstalacja).
  • Ikoniczne przekąski-zakąski w Młodej Polsce - rzeczywiście doskonałe. Estetycznie też pasujące do Fangora i mam powidoki na talerzu.
  • Sztuka ma oddawać prawdę, kto urodził się artystą - eviva l'arte.
  • Wspaniały jest taki balkon (wł. loggia) - zachód słońca i rytm ulicy. W Zdroju nie mamy widoku z żadnej strony - tzn. coś tam jest, ale albo okaleczony, albo pokiereszowany (oba na opłoty).
  • Jak się jest starym, to ratują tylko żółte tablice. Wtedy jest się zabytkowym.

25. Śnił mi się ludzki exodus, uciekano w góry (ale nie jakoś panicznie).

  • W drodze przez park rano grupa kobiet w kółku pieli rondo kwiatowe. To dzięki nim tak pięknie - chce więc im coś krzyknąć radosnego, ale za późno na to wpadam. Odpuszczam więc skonsternowany.
  • Bezdomni z wózkami okrytymi przeciwdeszczowo (lekko mży). Wieczni outdoorowcy - śmiało mogą być instruktorami city-bushcraftu. Zaczepiają wesoło psiarzy.
  • Zaraz moment - tylko ręce umyję, bo to nie moja książka i język nasmaruje, bo to mój język. Już wiem czemu Stasiuk tak jara się Dyckim (bo od poetów nie przysługuje instancja odwoławcza).
  • "Galeria alkoholi, bo liczy się wybór". Jasne, kierowniku - stryczek czy gilotyna?
  • Kiedy wyprowadzamy się z naszych marzeń? Kiedy wchodzimy do jakiejś przeszłości i zdaje nam się, że to prehistoria w której nie uczestniczyliśmy? Czy kiedy indziej?
  • Hund rozsmarowała Stasiuka w felietonie (a właściwie to Grinia, bo on pozwolił na te kocopoły). Perfekcyjnie i z klasą, jak to Olga.
  • Varga dostał rykoszetem - ciekawe, czy opierdoli Świnię. Bo to świński numer był.

26. Śniła mi się policja i jakiś urząd (urząd policyjny?). Plus zerwana bransoletka i rozsypane kulki.

  • W parku jak w zegarku - na ławkach ta sama kobita z czerwonym rowerem i termosem, te same chlory. Nawet ławki zajmują te same, o tej samej porze.
  • Na pomnik Maestro wspięło się dziecko i gładzi pianistę po wielkim, orlim nosie.
  • Nad Widawą, czyli wrocławskie Everglades. Spłachetki lasu wciśnięte między autostrady.
  • Nad Odrą, górki rowerowe Kilimandżaro i K2. Rebeliancka baza i dzieciaki z głośnikami.
  • Stara poczta (ale gmach), podziemia NFM (garaż), rynek (Tajne Komplety), kino (NH), arkady (księgarnia) - czyli rajd po centrum (+ niedobre fish&chips).
  • Irek Grin pod parasolem ode mnie dowiaduje się o masakrze Olgi Hund. Trzyma fason, choć minę ma nietęgą. Kwituję na odchodnym, że jednak im się należało - co go chyba rozbawia.
  • Długo oczekiwane spotkanie z przyjacielem, który przynosi dobrą nowinę (i otrzymuje pseudo Papa Dok). Lepszy jeden oryginał, niż sto podróbek.

27. Czesław Miłosz, czyli 'człowiek wśród małp' w snach po raz drugi. Tym razem rozmowa dłuższa i konkretniejsza - a mistrz choć nieco zrezygnowany, to godny i jednak pogodny.

  • Śniłem też o Tatrach, miałem być ratownikiem na Pięciu Stawach, ale nie wpisali mi dyżurów. Tłukłem się tam rowerem, żeby się o to wpienić.
  • Kto nie chciałby wygrać rocznej pensji a potem siedzieć przez rok na dupie i spokojnie pisać książkę - niech pierwszy rzuci butelką.
  • Wieżę Bismarcka na Wieżycy otacza piękny las skarłowaciałych dębów, porośnięty czosnkiem niedźwiedzim. Ale komary-monstra tną nawet za dnia.
  • Powietrze w górskim Zdroju jest inne, niż to na równinach (nawet w taki upał).
  • Urodziny siostrzenicy, czyli rodzinna nauka jazdy na sprezentowanych rolkach. Mała woła: 'zmiana ludzi' i biegamy sztafetą spoceni po parkingu, holując ją z obu stron.

28. Śnił mi się domek na drzewie z całkowicie przezroczystym dachem oraz tajemnicza kobieta, z którą pojedynkowałem się na kolorowe bagietki.

  • W Karkonoszach mgła i pada. Najlepsze palacinki są w Horni Malej Upie. Na szlaku mokro, zimno i pusto. Najlepsze bramboracky są na oczywiście w Jelence. A Skalny Stół dalej stoi, jakby to pytał.
  • Czy pod Karpaczem też jest Podkarpacie (a za Karpaczem - Zakarpacie)?
  • Puentę tygodnia zdobywa szwagierski, komentując bezgłową Maryjkę z Linzu.
  • "Zjazd do zajezdni" to dobry tytuł na książkę (tylko jeszcze nie wiem o czym).

29. Przedurlopowa kołomyja sięga zenitu. Wydaje się, że z niczym nie zdążę - kolejne wątki poboczne mnożą się i pączkują. E. też na oparach, odpada gdy ledwie zmierzcha.

  • Jeszcze taśma montażowa do naprawienia półki w vanie. Gdzie jest butla do kuchenki? (Trzeba napełnić). Już nie zdążę wyczyścić i nabić klimy.

30. A. nie wysłał briefa do projektu, więc robię w ciemno. Ale mam pół mózgu i nie wiem właściwe, jak to skleić. Działam tak sobie na autopilocie, byle do środy.

  • Kompania żebraków, bezdomnych, włóczęgów. Obsiedli pustostan kościoła na Sobience, któremu dawno temu odjęli wieżę i był chwilę magazynem. Zgraja obdartusów płci obojga sejmikuje zaraz przy głównej ulicy - jakby mieli jakąś przerwę w przemarszu. Mają kowbojskie kapelusze, wyblakłe bejsbolówki, naderwane kaszkiety - grzebią w jakiś worach, chyba z odzieżą. Zeszli się też miejscowi (ciut tylko lepsi nędzarze) popatrzeć na to dziwo. Obie grupy tworzą obraz niemal biblijny - jakieś profetyczne postapo.
  • Premie górskie nie najwyższej kategorii (ale też nie najniższej). Rower to ekonomia ruchów plus sztuka cierpienia.
  • Ty tą ciężarówką - a ja tu cierpię, sukinkocie. W półextazie cierpię, psubracie. Nogi mi płoną a krwi ciśnienie łupie w łeb jak młotem górniczym.
  • Bajtel na rowerku a stara chodzi i pali. A chodzi jak kaczka, a pali jak stara (choć młoda).
  • Soko zawsze spoko. Zimne miomio i szarlotka w Kinie Zdrowie wyjdzie mi na zdrowie (a osy przeganiam z karata). W tym roku na festiwalu będzie audioinstalacja Marcina Dymitera - niestety główna gwiazda (Hania R.) jednak nie przyjedzie (a Gerard chory i nie wiadomo, czy zagra).
  • Kończę projekt, fajrant i nara (nie męczyć buły i nie smucić konia - przecież zaraz wracam).

31. Komu w drogę, temu skuter, rower, hulajnoga. Cokolwiek właściwie, byle tylko dotrzeć na południe - bo ileż można pracować (a roboty nie przerobisz).

  • A. sobie przypomniał, że do projektu jeszcze loga sponsoretek. Czarodziejem jestem, czytam w myślach (i wyczarowuje loga z kapelusza).
  • H. mi pisze, że zadarł z lewakami. I co z tego, przecież oni są praktycznie bezzębni. Lepiej by też sobie zrobił wolne.
  • Wszyscy powinni mieć wolny cały sierpień, psi czas, kanikuła. Niech H. pisze do Kaliguli, żeby tak zarządził.

Od punktu do punktu i po lipcu.

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Komentarze

  1. O widok w Zdroju nie powinien się martwić, bo któż tu o dachach marzy, gdy o poranku budzą go wierzchołki iglaków z każdej strony, gdzie okiem sięgnie? Czy to źle? Nie pasują mu drzewka, drzewinki, krzaczynki i trawki za oknem. Uroczo szumiące wiatrem i bzyczące owadzim rojem. Jakże to dachy lepsze?
    Starym można tablice, a można i papiery żółte zależy kto co lubi.
    Miłego dnia, miłych wakacji, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JS
      Zdrój mon amour, ofk. Krzaczki, pszczółki, woda i powietrze bardzo pierwszorzędne, wręcz uzdrowiskowe. Chciałoby się po prostu i krzaczki i dachy - bo kto ubogiemu zabroni marzyć ;)
      Żółty kolor - mój ulubiony.
      Dzięki za wypowiedź, pozdrawiam serdecznie (bo wakacyjnie)!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2024

Fot. Bernard Hermant / unsplash.com JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<<  Roczny spis treści - texty uporządkowane wg. cykli (od najliczniejszych). "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego (recenzja filmu animowanego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Civil War" Alexa Garlanda (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Perfect Days" Wima Wendersa (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii" Krzysztofa Vargi (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Wynajdując powody, czyli eugeniusz ze mnie" (o wszystkim i o niczym) kliknij, żeby poczytać "A powinienem przecież być nad wodą" (o wodzie i lądzie) kli...

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2023

Fot. Nirzar Pangakar / unsplash.com Na koniec każdego roku warto ogarnąć texty na blogu - w związku z czym zamieszczam roczny spis treści. Texty uporządkowane są według cykli - od najliczniej reprezentowanych po te najkrótsze. Wewnątrz każdego cyklu texty uszeregowano wg. publikacji - od najnowszych (u góry) do najstarszych (na dole kolumny). Każdy text ma jednozdaniowe info nawigacyjne (w nawiasie pod tytułem) i odpowiedni link (odsyłacz do konkretnego artykułu). Mam nadzieję, że ten mały ordnung ułatwi poruszanie się po blogu i pomoże łatwo znaleźć pożądane lub poszukiwane texty . JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<< ○ Podsumowując (o rozterkach felietonisty + garść uwag o tym rzemiośle) kliknij żeby podsumować   ○ Punktując (o zmaganiach z instytucjami/redakcjami + kwestia kultury osobistej) kliknij żeby punktować ○ Gratulując   (trochę o festiwalu literackim i kulturze polsk...