Przejdź do głównej zawartości

NA MARGINESIE / „Chłopiec i czapla” Hayao Miyazakiego

Chłopiec i czapla / reż. Hayao Miyazaki / fot. materiały prasowe (plakat)


„Wanting to do” doesn’t mean “able to”. You must push yourself, until your nose starts bleeding. And see what you create. Most people can’t do it. (…) Talents get worn out from use, day by day. I never want to regret – not trying something. It’s better to try and fail.

Hayao Miyazaki

Czy wraz z filmowym pożegnaniem – jakim prawdopodobnie ma być „Chłopiec i czapla” – coś się nieodmiennie kończy w historii światowej animacji? Czy na naszych oczach zamyka się jakaś epoka lub pewien jej szczególny rozdział? Lub nawet szerzej: czy zatem bezpowrotnie odchodzi pewien etap opowiadania historii – z jej osobistym, autorsko-indywidualnym stylem?

ZEKRANIZOWANY TESTAMENT

Może jednak tak postawione pytania mają charakter wyłącznie spekulatywny – bo na przykładzie najnowszego filmu Hayao Miyazakiego można równolegle mówić o pewnej wręcz niemożliwości pożegnań. Ono raz już się przecież dokonało („Zrywa się wiatr”, 2013) – by po pewnym czasie ulec rewizji („Boro the Caterpillar”, 2018) – a teraz kolejnej właściwie aktualizacji. W tym szczególnym przypadku idzie więc chyba o niemożność oddzielenia Mistrza od swojej sztuki, która zdaje się być z nim tak immanentnie zrośnięta, że dopóki sam twórca żyje, to po prostu musi tworzyć kolejne dzieła (ponawiając iteracje swojej – ostatniej w zamyśle – ‘kropki nad i’). Wygląda to trochę jak modelowe potwierdzenie zasady, że jedyne co naprawdę włada artystą to jego własna sztuka. Być może więc japoński nestor animacji z ikonicznego Studio Ghibli, w „Chłopcu i czapli” raz jeszcze próbuje zmierzyć się z satysfakcjonującym spuentowaniem swojego dorobku.

Dlaczego użyłem określenia, że ten typ twórczości jest autorsko-indywidualny – skoro intuicja podpowiada, że przecież każda twórczość taka właściwie jest (a przynajmniej być powinna)? Może dlatego, że istnieją twórcy, którzy przez całe swoje życie opowiadają w zasadzie tę samą historię – w licznych jej odmianach i wariantach – co czynią niemalże w ten sam sposób, używając praktycznie stałych środków wyrazu. Więc o ich stylu świadczy nie sam fakt opowiadania historii, tylko raczej to, w jaki sposób tego dokonują. A przy tym jakie artystyczne exploracje włączają do swoich opowieści, jak ewoluuje ich twórcza osobowość, oraz jak bardzo są – w każdym kolejnym dziele – w stanie przekonać nas o pasji, którą nasycają swoje dzieła. Zatem o wielkości tychże twórców świadczy chyba nie sama opowieść, ale właśnie sztuka opowieści (czy też może sztuka ich opowiadania).

OPOWIEDZ TO JESZCZE RAZ

Te wspomniane stałe środki wyrazu to u Miyazakiego – oprócz konsekwencji w tworzeniu światów głębokich i pełnych – również symbolika oraz pewne wartości (czy może wręcz cnoty). Dlatego w „Chłopcu i czapli” znajdziemy bliźniacze do poprzednich filmów akcenty – czyli uniwersalne ludzkie postawy – które można by uznać pewnie nawet za truizmy; gdyby nie to, że pomimo ich deklaratywności prawdopodobnie dość niewielu ludzi rzeczywiście według nich żyje. Stąd też zapewne uzasadniona potrzeba ciągłego ich przypominania – zwłaszcza, że przecież filmy Studio Ghibli skierowane są (głównie) do młodej widowni. Z tych więc cnót, w pierwszej kolejności rzuca się w oczy sama szczerość całej wypowiedzi – czyli silna wewnętrzna potrzeba autora do opowiedzenia jakiejś historii oraz jej wiernego sportretowania (przedłożona przy tym ponad chłodną kalkulację i komercyjne wyrachowanie). Ta nadrzędna szczerość jest właściwie pierwszoplanowa – tym samym przenikając skutecznie do filmowych bohaterów, którzy są w identyczny wręcz sposób szczerzy (często rozbrajająco a momentami nawet boleśnie). Ta cecha, połączona z otwartością na inność (dziwność), determinacją i odwagą; jest za każdym razem motorem fabuły – czyli mieszanką, za pomocą której protagoniści Miyazakiego skutecznie pchają w przód całą opowieść. W kwestii natomiast odwagi – mowa tu zarówno o odwadze cywilnej (w opozycji do zła, przemocy, lub ich zawoalowanych czy zniuansowanych wersji) – jak i odwadze osobistej (manifestującej się w wyrażaniu wstydliwych emocji, okazywaniu słabości, zagubienia, itd.). Wielokrotnie więc sprawdzona receptura (szczerość-odwaga-otwartość-determinacja), w każdym filmie doprowadza w konsekwencji do przemiany wewnętrznej bohaterów, lub też ich duchowego katharsis.

Następna w kolejności i równie widoczna wartość to niejednoznaczność – czy też może niebinarność – przejawiająca się w odejściu od uproszczonego, zerojedynkowego przedstawiania świata i tworzących go elementów, postaci oraz bohaterów (czyli zwyczajne nie chodzenie przez twórcę na fabularną łatwiznę). Wykreowane światy, wraz z zasiedlającymi je mieszkańcami są o tyle autentyczne, że dość sprawiedliwie wyposażone zarówno w cechy pozytywne, jak i negatywne (a więc także w konieczności, determinizmy i powinności oraz sprzeczności czy wręcz paradoksy). Autor wyposaża je więc w walory żywcem jakby wyjęte z ‘prawdziwej’ rzeczywistości.

JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM:

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Poza stałym repertuarem wartości-ideałów – dającym wszystkim historiom Mistrza ogólny wydźwięk, czy rodzaj linii melodycznej – znajdziemy także w „Chłopcu i czapli” dobrze już znane z pozostałych filmów, charakterystyczne wizualne składniki jego światów. W ramach tego, będzie więc okazja ponownie oglądać pełne spektrum pejzaży i krajobrazów – zarówno w wersjach idyllicznych, jak i noir (czy wręcz bizzare) – w których przyroda jest nie tylko efektownym tłem, lecz przede wszystkim tętniącym życiem i w pełni samodzielnym tworem. W nowym filmie zatem po raz kolejny zobaczymy zarówno proste, zupełnie naturalne i znane ‘z realu’ kadry przyrody (jak np. brzeg rzeki czy leśna ścieżka) – jak również te, mniej lub bardziej przekształcone przez wyobraźnię artysty (typu tajemnicze groty wyspy-statku, czy splątane dżunglo-ogrody). Wszystkie warianty i odmiany natury – od tych ‘dzikich’, po przekształcone czy nadbudowane w osobliwej wersji – są jednakowo przy tym przekonywujące – i jak gdyby trwale przesiąknięte japońskim duchem Shintō (czyli wzbogacone pewną niemal animistyczną podmiotowością). Ponadto immersyjna ‘prawdziwość’ wymyślonych światów Miyazakiego, objawia się nie tylko w szczególnym zespoleniu tego co pierwotne (naturalne) i tego co wtórne (zbudowane czy wytworzone) – oraz ich wzajemnym przenikaniu i relacjach – ale chyba przede wszystkim, w równie stałym dla wszystkich opowieści, exponowaniu żywiołów i ich potęgi.

Występowanie pierwotnych elementów: ognia, wody, powietrza, ziemi i pustki (nieobecnej w kręgu kultury zachodu) jest emanacją sił kosmicznych – tworzących przecież każdy, nawet ten wyobrażony – wszechświat. Artysta często oddaje więc żywiołem więcej pola, niż tylko zjawiskowe, acz incydentalne ich występowanie w postaci konkretnych, lecz krótkotrwałych zjawisk (jak pożar, burza, wichura) – tworząc także światy w całości przez nie uosabiane (jak powietrzne fruwające miasta, czy wyspy pośród bezkresnego oceanu).

Oczywiście w ramach wizualnego instrumentarium obecna będzie równie pieczołowicie traktowana architektura – zarówno ta, w wydaniu tradycyjnie japońskim; jak również w wersjach zupełnie już mityczno-baśniowych (zakotwiczona zwykle we wzorcach jej europejskiego odpowiednika). Poza szerokim spektrum historycznych epok, architektura w filmach pana Hayao posiada również stałą i wyrazistą podmiotowość – a często też indywidualny charakter, czy wręcz nawet osobowość. Jest to więc dowód jej zrośnięcia się z otaczającym światem natury – dzięki czemu staje się ona równorzędną składową budowanego uniwersum. Na ekranie zobaczymy więc specyficzny kulturowy mix architektury wschodu i zachodu (plus oczywiście ich twórcze syntezy). Z reprezentacji japońskich przez kadr przewiną się na ten przykład: drewniane domy przedwojennych japońskich miast, kamienno-drewniane wiejskie rezydencje z epoki szogunatu oraz filigranowe pawilony ogrodowe. Natomiast z budowli zaczerpniętych z wzorców europejskich napotkamy: przedhistoryczne dolmeny, średniowieczne wieżo-zamki, wernakularne cottages, czy choćby dziewiętnastowieczne budynki mieszkalne. Warto nadmienić, że ten architektoniczny eklektyzm, ma zazwyczaj także swoje stosowne odzwierciedlenie w wyglądzie (ubiorze) zasiedlających poszczególne budowle mieszkańców – jak i w ogóle w całym ich obyciu (czy też może obyczajowości). Trudno powiedzieć, czy takie zestawianie różnych sposobów, czy też typów zamieszkiwania, ma na celu stanowić rodzaj dodatkowego waloru edukacyjnego dla młodych widzów – czy jest jedynie śladem osobistych fascynacji artysty – w każdym razie jest to z pewnością jeden ze znaków szczególnych jego twórczości.  

Równie wielką starannością obdarza Miyazaki wszelką maszynerię, wspomagającą przemieszczanie się człowieka w przestrzeni – tj. samochody, riksze, rowery, pociągi, autobusy, samoloty, statki, łodzie, itd. Widać że sceny w których bohaterowie wprawiają je w ruch, są naprawdę dedykowane tym maszynom – oraz, że stwarzają przy tym rysownikowi sporą przyjemność i poświęca dużo uwagi przekonywującemu ukazaniu ich działania (często bawiąc się jeszcze dokładaniem do tego jakichś indywidualnych, czy wręcz zabawnych detali). Zwykle te właśnie sceny przemieszczania się czy podróżowania maszynami, wyglądają niczym mini studia przypadku dla danego mechanizmu – czy też pewne wyobrażeniowe experymenty na temat możliwości jego potencjalnej kinetyki.

W odniesieniu do postaci także odnajdziemy pewien żelazny zasób. Od starannie zarysowanych dzieci i ich dorosłych opiekunów; dowcipnych lub przynajmniej zabawnie wyglądających staruszków; przez liczną zwierzęcą menażerię (wraz z ich hybrydycznymi, ludzko-zwierzęcymi pobratymcami); aż po zupełnie już abstrakcyjne fantastyczne istoty. Wszystko to, jak już wspomniano, stosownie opakowane w kostiumy odpowiadające im charakterom, rangom czy miejscom. Jednym słowem: ponownie wielce rozbudowana, pomnożona i chłonna różnorodność (przez duże R).

To, w jaki sposób artysta wplata ruch pomiędzy wszystkie wymienione elementy – oraz jak je umiejętnie ze sobą zestawiając, tworzy odpowiednie nastroje i atmosfery – może być zapewne tematem właściwie odrębnej i o wiele obszerniejszej analizy. Podobnie jest zresztą z kwestią kadrowania, długości poszczególnych sekwencji i scen – czy też mnogością innych, technicznych aspektów samego montażu. W przypadku „Chłopca i czapli” mamy jednak do czynienia z jedną z wizualnie spokojniejszych i jak gdyby bardziej kameralnych narracji. Tutaj fabuła nie rwie jakoś przesadnie z kopyta – a sam świat, dość do tego podobnie, nie próbuje widza oszołomić nadmiernymi fajerwerkami. Całość bowiem historii w dużej mierze skupiona jest raczej na ukazywaniu przeżyć głównego bohatera.

>>>POSTAW KAWĘ<<<

WIZJONERZY KONTRA NAŚLADOWCY

Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście nie ma już w filmowej produkcji miejsca dla artystycznych osobliwości – czy raczej decydują się one zwyczajnie dostosowywać do reguł rynku. Rynku, w którym już od dość dawna przewagę mają masowi producenci i wytwórcy – do tego stopnia, że pewnie można nawet nazwać to dominację (czy wręcz hegemonią). Rynek filmowy jako gałąź przemysłu ma dziś przede wszystkim dostarczać – a więc siłą rzeczy jest miejscem, w którym większość decyzyjności skupiona jest w wyspecjalizowanych sztabach – które muszą działać według precyzyjnie określonych i skodyfikowanych receptur na tworzenie opowieści. Tak ściśle sformatowany proces produkcyjny sprowadza się właściwie w dużej mierze do koordynacji pomiędzy równie specjalistycznymi działami –sprawnie realizującymi odgórnie zadane wytyczne – w których niekoniecznie pozostaje wiele miejsca do experymentów, czy jakiejś szczególnie szerokiej osobistej inwencji. Zatem przemysł filmowy niemal taśmowo wytwarza coraz to kolejne i kolejne produkty – niekonieczne wcale przy tym tak nowe czy oryginalne, jak się je następnie próbuje serwować odbiorcom.

I choć przecież Studio Ghibli także jest manufakturą – odróżnia się od wielkich fabryk prawdopodobnie tym właśnie decyzyjnym rdzeniem, którego silnikiem przez wiele dekad pozostawał właśnie Hayao Miyazaki. To na jego artystycznych intuicjach – czy też może pewnego rodzaju charyzmie (lub jednym i drugim) – bazowało całe studio, przez długie lata konsekwentnie wytyczając swój odrębny i unikalny kierunek. Kierowało się więc nosem swojego lidera, który, co warto dodać, miał (i wciąż ma) bardzo silną oraz wyraźną wizję twórczości – jak również sposobu, w jaki ma ona być realizowana. Patent ten zresztą autentycznie działał, bo przyniósł przecież filmom sporą popularność oraz wyrobił studiu niezaprzeczalną markę.

Wydaje się, że popyt na artystów nie powinien prędko przeminąć – zwłaszcza w odniesieniu do przemysłu (lub może właśnie głównie w stosunku do niego) – bazującego przecież na dostarczanych z zewnątrz wzorcach. Owszem, jego ogromną siłą jest ciągła i nieprzerwana produkcja – ale po pewnym czasie nawet warianty wariantów muszą zostać wzbogacone, czy wręcz zastąpione, jakimiś świeżymi pomysłami. W ten sposób artyści wciąż mają pracę – bez względu czy funkcjonując w jego ramach, czy pozostając obok (a 'fabryki marzeń' tylko lub aż podglądają ich dokonania). Nie wiadomo jednak, czy niebawem przemysł – np. dzięki sztucznej inteligencji – nie będzie jednak zupełnie samowystarczalny, także w sferze artystycznej (samemu niejako automatycznie i bez wspomagania z zewnątrz tworząc światy nie tylko bardziej finezyjne – ale i konstruując bardziej złożone opowieści). Wydaje się jednak, że nawet wtedy pewna cecha nadrzędna – czyli szczerość, odróżniająca twórczość Hayao Miyazakiego od reszty masowych produkcji – jawi się być w takim układzie cokolwiek nieosiągalna.

>>>POSTAW KAWĘ<<<

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2024

Fot. Bernard Hermant / unsplash.com JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<<  Roczny spis treści - texty uporządkowane wg. cykli (od najliczniejszych). "Chłopiec i czapla" Hayao Miyazakiego (recenzja filmu animowanego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Civil War" Alexa Garlanda (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Perfect Days" Wima Wendersa (recenzja filmu fabularnego) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Gościnne występy. Kawałki o projektowaniu" Marcina Wichy (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Ostrygi i kamienie. Opowieść o Normandii, Bretanii i Pikardii" Krzysztofa Vargi (recenzja książki) kliknij, żeby przeczytać recenzję "Wynajdując powody, czyli eugeniusz ze mnie" (o wszystkim i o niczym) kliknij, żeby poczytać "A powinienem przecież być nad wodą" (o wodzie i lądzie) kli...

PUNKT PO PUNKCIE I W PODPUNKTACH / Pozdrowienia z otchłani

>>>POSTAW KAWĘ<<<   Punkt po punkcie i w podpunktach, czyli wzorowany* dziennik wewnętrzno-zewnętrzny, publikowany na bieżąco oraz z dala od społecznościówek * [NA PUNKTY] / Wojciech Albiński   2024 07 16. Dziś po dwutygodniowym okienku znowu wyszły "Punkty" Wojtka Albińskiego. Zdecydowałem, że będę wspominał o oryginale i protoplaście moich 'Punktów' - w każdym 1-ym punkcie kolejnych punktów. Tak zdrapałem zdrapkę, że zdrapał się też kod konkursowy, który miał zmienić moje życie. Znaczy się nie zostanę surferem. Nowa biedra w polu na wykończeniu, jeszcze dorobią parking. Póki co brodzili w błocie - jak w 1670. Mnie uczyli, że budowę zaczyna się od parkingu (bo bagno jest dla świń). Lata 30-e w życiu człowieka to czas, w którym najlepszym kolegą najczęściej jest własny staruszek. 17. Chyba powinienem być dumny, że "Elegia dla bidoków" to jedna z nielicznych książek, której nie byłem w stanie przeczytać do końca. Ani nawet do połowy - bo ...

SPIS DZIEŁ ZDROJOWYCH / rok 2023

Fot. Nirzar Pangakar / unsplash.com Na koniec każdego roku warto ogarnąć texty na blogu - w związku z czym zamieszczam roczny spis treści. Texty uporządkowane są według cykli - od najliczniej reprezentowanych po te najkrótsze. Wewnątrz każdego cyklu texty uszeregowano wg. publikacji - od najnowszych (u góry) do najstarszych (na dole kolumny). Każdy text ma jednozdaniowe info nawigacyjne (w nawiasie pod tytułem) i odpowiedni link (odsyłacz do konkretnego artykułu). Mam nadzieję, że ten mały ordnung ułatwi poruszanie się po blogu i pomoże łatwo znaleźć pożądane lub poszukiwane texty . JESTEM NIEZALEŻNYM AUTOREM, WSPIERAJ MNIE I SYPNIJ GROSZEM: >>>ZOSTAŃ PATRONEM<<< >>>POSTAW KAWĘ<<< ○ Podsumowując (o rozterkach felietonisty + garść uwag o tym rzemiośle) kliknij żeby podsumować   ○ Punktując (o zmaganiach z instytucjami/redakcjami + kwestia kultury osobistej) kliknij żeby punktować ○ Gratulując   (trochę o festiwalu literackim i kulturze polsk...